WKS Muchobór Wrocław

KS Brochów - Muchobór 3:0 (2:0)

Relacja

Długa przerwa w graniu nie pomogła...


Po prawie miesięcznej pauzie (ostatni mecz graliśmy 9 kwietnia) nasza drużyna powróciła do ligowego rytmu. Złożyła się na to przerwa świąteczna oraz 2 tygodnie pauzy pod rząd. Swoją drogą to nie jest normalne, by w trakcie trwania sezonu jedna drużyna miała aż tak długi okres bez ligowego meczu. Tak jakby nie można było na rundę wiosenną ułożyć nowego terminarza dla wszystkich drużyn , aby żadna z nich nie musiała pauzować (przymusowe pauzy są spowodowane wycofaniem się przed startem rozgrywek Olimpii Żerniki Wrocławskie). Powrót na ligowe boiska wypadł nam na wyjazdowe spotkanie z KS Brochów. Na to spotkanie wrócił po dyskwalifikacji Rokosz, ale wypadł ze składu Nowotny (nadmiar żółtek na koncie). Z przyczyn rodzinnych zabrakło także etatowego bramkarza. Na bramce stanął więc z konieczności pomocnik W. Madej. Mecz zaczął się od próby przelobowania naszego bramkarza-gospodarze słusznie wychodzili z założenia, że grając "z wiatrem" należy to wykorzystać. Wspomniana próba z 1 min. nie przyniosła brochowianom powodzenia, bowiem piłka spadła poza bramką. W 3 min. W. Madej łapie piłkę po celnym, lecz niezbyt silnym strzale głową jednego z graczy gospodarzy. Po tych dwóch incydentach gra siadła w środku boiska. Obu ekipom nie udawała się żadna próba skonstruowania ataku, bo każda z nich była przerywana w środku lub na bokach boiska przez formacje pomocy i obrony. Dopiero w 10 min. gospodarze przedarli się prawą flanką, ale do podania w pole karne nie doszedł żaden z graczy Brochowa i piłka opuściła boisko. W 12 min. P. Madej zdołał oddać strzał głową na bramkę rywali, ale uczynił to za słabo, by bramkarz miał problem z opanowaniem piłki. Po strzale gospodarzy z wolnego, piłka spada poza bramką w 14 min. Wielką szansę na otworzenie wyniku spotkania marnujemy w 17 min. P. Madej przejął piłkę w środku pola i natychmiast odegrał ją na lewo do wbiegającego w pole karne Zauścińskiego, zupełnie pozbawionego opieki obrońców. Nasz pomocnik doszedł do piłki, ale niestety, bramki nie zdobył, bowiem jego strzał trafił w wychodzącego z bramki bramkarza a na poprawkę nie było już czasu, bo w akcję wmieszali się obrońcy i nasza bramkowa okazja przepadła. Stare, ale zawsze aktualne powiedzenie piłkarskie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, znalazło prawie natychmiastowe potwierdzenie. W 19 min. gospodarze wykonywali rzut wolny, ich zawodnik z pomocą wiatru huknął jak z armaty, W. Madej odbił co prawda piłkę, ale wprost pod nogi zawodnika z Brochowa, który z bliska strzelił do siatki i tak zamiast prowadzić to przegrywaliśmy. W 20 min. miejscowi spróbowali tego samego wariantu rozegrania wolnego, ale piłka przeszła ponad bramką. Kolejny wolny w 22 min. trafił w nasz mur. Następne zagrożenie naszej bramki miało miejsce w 23 min. po rożnym dla gospodarzy, ale w tym wypadku nasi obrońcy spisali się bez zarzutu. Lecz po chwili nie zdołali zapobiec utracie bramki, gdy po zamieszaniu w naszym polu karnym, zawodnik gospodarzy skierował bezpańską piłkę do siatki, co sprawiło, że od 24 min. przegrywaliśmy 0-2. Można było wtedy mieć uzasadnione obawy, że w tym tempie stracimy bramek więcej. Ale od tego momentu zaczęliśmy lepiej grać. Co prawda zbyt wielkiego zagrożenia pod bramką rywali nie stwarzaliśmy, ale też i oni tak łatwo już nie atakowali. Efektowny rajd w w 27 min. przeprowadził lewą stroną Półrolniczak, zatrzymany jednak w polu karnym przez obronę Brochowa. W 30 min. mamy rzut wolny, którego wykonawcą był Bożek, ale jego dośrodkowanie skasowali obrońcy. W 31 min. nie wykorzystujemy okazji na bramkę kontaktową. Tym razem pechowcem jest P. Madej, który wychodzi sam na sam z bramkarzem, ale trafia w niego, poprawia jeszcze swój strzał, ale robi to za słabo, nas dodatek piłka "po drodze" zostaje zblokowana przez jednego z obrońców, co jeszcze bardziej spowolniło jej tempo poruszania się a na koniec sprzed linii bramkowej wybił ją drugi z obrońców, co oznaczało, że bramki po tej akcji nie będzie. Gospodarze odpowiadają kontrą w 33 min. , lecz dwóch ich zawodników jest na spalonym. My zaś marnujemy następną okazję na bramkę. W głównej roli ponownie wystąpił P. Madej, który tym razem będąc w polu karnym gospodarzy, przejął wybitą piłkę i zamiast strzelić po murawie, to huknął ponad poprzeczką. Mogło to się zemścić w 36 min. Brochowianie przeprowadzili wówczas kontrę, ich napastnik wyszedł sam na sam z W. Madejem, który wyszedł z bramki i zdołał jeszcze musnąć piłkę po strzale tak, że wyszła ona na rzut rożny. Pech nie opuszczał P. Madeja, bowiem w 37 min. po raz trzeci w tym meczu stanął przed szansą zdobycia bramki, gdy znalazł się przed bramkarzem, który piłkę po strzale naszego napastnika zdołał sparować na rzut rożny. Coś niewiarygodnego, a jednak... Licząc sytuacje bramkowe do tego momentu, to wynik powinien brzmieć 4-3 na naszą korzyść a przegrywaliśmy 0-2. Obok naszej bramki przelatuje piłka po strzale z wolnego w 40 min. Po zamieszaniu pod naszą bramką w 42 min. W. Madej broni strzał oddany z bliska, co prawda niezbyt mocny, ale stwarzający zagrożenie. Strzał z wolnego rywali blokuje w 43 min Kida. Gospodarze przycisnęli nieco w końcówce. W 44 min. mieli rzut rożny, zaś w 45 min. W. Madej bez problemu złapał piłkę po wysokim lobie. Wtedy też arbiter zakończył pierwszą połowę.

W przerwie dokonaliśmy jednej zmiany-za obrońcę Kidę wszedł pomocnik Staszewski, co wymusiło inne ustawienie drużyny. Wejście Staszewskiego ożywiło nasze poczynania ofensywne, zwłaszcza, że to my teraz graliśmy z wiatrem. I to właśnie Staszewski w 46 min. oddał pierwszy strzał na bramkę gospodarzy w drugiej połowie. Szkoda, że los mu jednak nie sprzyjał przy tym strzale, bo nie dość, że oddając strzał zarył butem w murawę, to na dodatek jeszcze się poślizgnął. Siła uderzenia na tym mocno straciła, hamując lot piłki, którą bez trudu złapał bramkarz. W mur gospodarzy trafił z wolnego Półrolniczak w 47 min. Z kolei strzał z wolnego gospodarzy łapie w 48 min. W. Madej. Kontra gospodarzy w 53 min. sfinalizowana została strzałem z narożnika pola karnego, ale dobrze ustawiony W. Madej nie dał się zaskoczyć, łapiąc piłkę. Zakotłowało się pod naszą bramką w 55 min. , aliści jedynym efektem dla miejscowych był rzut rożny. W 56 min. na boisku pojawił się Rokosz, zmieniajac Bożka. Graliśmy teraz dwójką napastników, co zaczęło sprawiać problemy obronie przeciwnika. Obok bramki główkował Pastuła w 58 min. po rzucie rożnym Półrolniczaka. W 60 min. Pawłowski ustąpił miejsca na boisku Rapiorowi. Na parę chwil szczęście się do nas uśmiechnęło w 61 min. , gdy wprost w naszego bramkarza główkował zawodnik Brochowa z odległości może metra. W 62 min. po rzucie rożnym Pólrolniczaka, piłka przedefilowała wzdłuż bramki a gdy dotarła w okolice dalszego słupka, obrońcy wybili ją spod bramki. Nasz bramkarz popisał się udaną interwencją po strzale z wolnego w 64 min. Po dośrodkowaniu z wolnego przez Pólrolniczaka (teraz to on wykorzystywał wiatr), obok bramki strzelił Rokosz. Na boisku w 68 min. zameldował się Luśnia, zmieniając Zauścińskiego. . Łapiemy na spalonym gospodarzy w 71 min. Neutralizujemy też zagrożenie pod bramką po rzucie rożnym w 72 min. Po raz drugi W. Madej broni strzał głową z bliska w 73 min. Natomiast uderzenie z dystansu przechodzi z dala od naszej bramki w 74 min. . Bramkarz Brochowa broni główkę P. Madeja w 75 min. po wolnym Półrolniczaka. W 77 min. gospodarze zdaniem arbitra byli na spalonym, jednak wg zgodnej opinii naszej ławki rezerwowych spalonego nie było. W 80 min. spalony został odgwizdany Staszewskiemu, ale podobnie jak w przypadku gospodarzy sprzed 3 minut, nasz zawodnik na spalonym nie był. Pecha miał Staszewski w 81 min. Wyszedł do podania Giery i ruszył na bramkę przeciwnika. I być może doczekalibyśmy się bramki, gdyby nie to, że w trakcie biegu Staszewski się poślizgnął, zgubił rytm biegu a zarazem piłkę a na dodatek się przewrócił. I było po okazji. Trzeba tu jednak wyjaśnić, że w niektórych obszarach boisko było grząskie i śliskie po opadach deszczu, co skutkowało nieoczekiwanymi efektami. W 82 min. z wolnego dośrodkowywał Luśnia, ale zupełnie mu to nie wyszło, bowiem piłka w kierunku pola karnego Brochowa poleciała na zbyt małej wysokości, by stanowić zagrożenie. W 85 i 89 min. wykonywaliśmy rzuty rożne. O ile pierwszy z nich niczym specjalnym się nie wyróżnił, o tyle po drugim gospodarze zdobyli trzecią bramkę po kontrze. Mógł ją jeszcze skutecznie przerwać Luśnia, ale prześladujący nas w tym meczu pech jeszcze raz postanowił się przypomnieć i sprawił, że Luśnia tuż przed trafieniem w piłkę poślizgnął się i zawodnik rywali popędził na bramkę. Sytuację próbował ratować wyjściem z bramki W. Madej, ale na niewiele się to zdało, bo piłka - choć lekko muśnięta przez naszego golkipera - to jednak wpadła do bramki. W tych niecodziennych okolicznościach został ustalony wynik tego spotkania. Arbiter doliczył jeszcze 3 minuty do podstawowego czasu gry. W 92 min. bliski zdobycia bramki był Rokosz, ale naciskany przez obrońców nie miał dobrej pozycji do oddania strzału i efektem była obrona tego uderzenia przez bramkarza.

Przegrywamy więc 0-3, choć wynik nie odzwierciedla w całości przebiegu spotkania. Pierwsza połowa zdecydowanie na korzyść gospodarzy. W drugiej nie mieli takiej przewagi a okresami zamykaliśmy ich na ich własnej połowie. Żałować wypada niewykorzystanych okazji, bo przebieg meczu byłby inny. Gra dwoma napastnikami sprawiała obronie rywali więcej problemów, a gdy podchodziliśmy wyżej (narażając się na kontry) to blok obronny Brochowa nie był już takim monolitem. Szkoda, że nie zdobyliśmy choć jednej bramki, bo na takową z przebiegu gry na pewno zasłużyliśmy.


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Poza wspomnianymi wyżej "wpadkami" ze spalonymi, to było bardzo dobre sędziowanie. Sędzia pozwalał grać i szybko tonował wojownicze nastroje. Pokazał 2 żółte kartki - po jednej dla każdej z drużyn (obie za ostre faule). Nie nadużywał gwizdka, czasem słownie ostrzegł zawodników i wystarczyło to do utrzymania porządku na boisku. Jest za co chwalić arbitra za dzisiejszy mecz, co niniejszym czynię. Bo na to po prostu zasłużył.

THE ONE WHICH IS AFRAID OF NOTHING

Skład podstawowy:
  • 1. Wojciech Madej
  • 19. Łukasz Bożek 56' Paweł Rokosz
  • 6. Adam Giera
  • 16. Łukasz Grzegorzewski
  • 12. Wojciech Kida 46' Daniel Staszewski
  • 71. Przemysław Madej
  • 8. Piotr Pastuła
  • 9. Tyberiusz Pawłowski 60' Dominik Rapior
  • 7. Tomasz Półrolniczak
  • 17. Artur Różycki
  • 3. Maciej Zauściński 68' Robert Luśnia
Rezerwowi:
  • 10. Robert Luśnia
  • 2. Dominik Rapior
  • 11. Paweł Rokosz
  • 14. Daniel Staszewski
Przebieg meczu:
  • '20 [1-0] Paweł Ziółkowski (KS Brochów)
  • '24 [2-0] Paweł Ziółkowski (KS Brochów)
  • '46 Wojciech Kida Daniel Staszewski
  • '48 Tomasz Półrolniczak
  • '56 Łukasz Bożek Paweł Rokosz
  • '60 Tyberiusz Pawłowski Dominik Rapior
  • '68 Maciej Zauściński Robert Luśnia
  • '83 Krzysztof Moś (KS Brochów)
  • '91 [3-0] Gustaw Sadowski (KS Brochów)

Komentarze


~Gość

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce