WKS Muchobór Wrocław

Muchobór - Falko Rzeplin 2:0 (0:0)

Relacja

Zła passa przerwana. Grając 45 minut w osłabieniu strzelamy dwa gole i zdobywamy 3 punkty. Brawo drużyna, brawo Muchobór !


Dość nietypowo - bo w sobotę - rozgrywaliśmy kolejny ligowy pojedynek. Ostatni taki przypadek miał miejsce w sezonie 1997/1998, gdy w XIV kolejce graliśmy wyjazdowe spotkanie z Sokołem Smolec, zakończone naszym sukcesem 2-1. Powody przełożenia terminu były dość prozaiczne. Maj to okres komunii a akurat w niedzielę 14. 05 te uroczystości przysporzyły były by powodem absencji 7 zawodników. Rywale przystali na zaproponowany przez nas termin, więc nie było przeszkód, by spotkanie rozegrać nieco wcześniej. Nie obeszło się jednak bez nieobecności w naszej ekipie, zabrakło bowiem Bożka, Giery, Pastuły i Kidy. Pogoda za to dopisała, co po ostatnich anomaliach nie było takie pewne. Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania sił obu zespołów. Drużyną, która dała znać, że czas na poważne granie, byli goście. W 4 min. ich zawodnik mocno uderzył z wolnego i stojący dziś w bramce Mucha miał trochę problemów z jej wypiąstkowaniem. Jeszcze raz goście spróbowali strzału z dystansu w 5 min. , tym razem nasz bramkarz sparował piłkę na rzut rożny. Po jego wykonaniu, pod naszą bramką powstało zamieszanie, ale przyjezdnym nie udało się ostatecznie opanować piłki, która wyszła poza linię końcową. W 9 min. obok naszej bramki przeszedł strzał, jaki oddał zawodnik Rzeplina zza pola karnego, po rozegraniu piłki z kornera. W 12 min. po raz pierwszy interweniuje bramkarz gości, łapiąc piłkę po strzale Półrolniczaka z wolnego. Okazję na bramkę mamy w 14 min. Luśnia odnalazł podaniem na prawej flance Pawłowskiego, który podholował piłkę bliżej bramki. Zbytnio pospieszył się jednak ze strzałem, na dodatek nadbiegł obrońca, który nieco zblokował uderzenie naszego pomocnika i bramkarz spowolnioną piłkę bez trudu wyłapał. Nie zagroziliśmy także bramce rywali po rzucie rożnym w 14 min. Dośrodkowanie Staszewskiego nie dotarło w 17 min. do Rokosza i Pawłowskiego, bowiem piłkę przechwycił bramkarz. Nam z kolei szkody nie wyrządził rzut rożny gości, jaki egzekwowali w 18 min. Za to postraszył ich Luśnia uderzeniem z dystansu w 19 min. Piłka minęła jednak słupek bramki w niewielkiej odległości. O bardzo dużym szczęściu mogą mówić goście po sytuacji z 20 min. Wtedy to po naszym rzucie rożnym, wykonywanym przez Pólrolniczaka, w polu bramkowym Rzeplina sporo się działo, piłka odbijała się od nóg zawodników, aż trafiła pod nogi Pawłowskiego, który mając jakieś 1, 5 metra przed sobą bramkę, uderzył piłkę tak, że przeszła... nad poprzeczką. Niewiarygodne, jednak możliwe... A wystarczyło uderzyć "ze szpica" i byłoby 1-0. Odpowiedzią przyjezdnych było uderzenie z rzutu wolnego w 23 min. , które Mucha sparował na rzut rożny. Po jego rozegraniu goście oddali silny strzał zza pola karnego, który z dala minął słupek. Powodzenia graczom z Rzeplina nie przyniósł także korner w 25 min. To samo można napisać o naszym rzucie rożnym z 26 min. , gdy piłka wybita przez Luśnię spadła z tyłu bramki. Dobrej sytuacji na bramkę nie wykorzystali goście w 29 min. Po rajdzie ich zawodnika po naszej lewej stronie, piłka została wstrzelona w pole karne i aż dziw bierze, że spokojnie przeleciała w poprzek pola karnego przez nikogo nie atakowana, wychodząc poza linię końcową. Po rzucie rożnym Półrolniczaka w 31 min. obok bramki główkuje Nowotny. W rewanżu obok naszej bramki strzelają z wolnego nasi rywale w 32 min. Do grożnie wyglądającego starcia doszło w 35 min. Staszewski, który próbował zgrać piłkę głową w wyskoku, został w nią kopnięty przez zawodnika z Rzeplina. To niebezpieczne zagranie wysoko uniesioną nogą, po którym Staszewski dość długo leżał na murawie, arbiter raczył skwitować tylko przyznaniem dla nas rzutu wolnego. A żółta kartka dla zawodnika gości to gdzie?Zgubiła czy coś w tym stylu?Trudno zrozumieć czym się kierował w tym momencie sędzia. A o domysły w takim wypadku nie trudno... Z przyznanego nam wolnego strzelał Pólrolniczak, posyłając piłkę obok bramki. Ten sam zawodnik uderzał z wolnego w 39 min. Tym razem piłka przeleciała wysoko nad bramką. Próbował strzału z dystansu Nowotny w 40 min. Nie zaskoczył nim bramkarza, który pewnie wyłapał piłkę. Nasz bramkarz też się popisał w 42 min. przechwytując dośrodkowanie po kontrze rywali. W 44 min. goście wykonywali rzut wolny, po którym doszło do zamieszania w naszym polu karnym, ale bez przykrych dla nas konsekwencji. W ostatniej minucie pierwszej połowy żółtą kartką ukarany został Rokosz za faul na przeciwniku. Nasz zawodnik zrewanżował się za to samo, co moment przedtem zrobił wobec niego gracz Rzeplina. Różnica była taka, że zawodnikowi gości sędzia puścił przewinienie płazem a Rokoszowi dał żółtą kartkę. Ot, taka sobie dowolna interpretacja sędziego... Dla jasności:nie pochwalam postępowania Rokosza, ale jeśli za to samo przewinienie jeden zawodnik jest karany a drugi - będący w przeciwnej drużynie -nie jest karany, to coś tu jest nie halo. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy (a raczej już po jej zakończeniu) Rokosz skomentował ostatnią decyzję sędziego, jaka podjął tuż przed końcowym gwizdkiem a ten poczuł się obrażony i pokazał naszemu zawodnikowi drugą żółtą kartkę co równało się kartonikowi czerwonego koloru i było jasne, że na drugą połowę wyjdziemy osłabieni.

Z jedną zmianą wyszliśmy na drugą połowę. Na murawie pojawił się P. Madej, który zmienił Zauścińskiego. Jak było wspomniane wyżej, zmuszeni byliśmy grać w osłabieniu. W związku z tym trzeba było zmienić ustawienie oraz pozycje kilku zawodników. Goście wietrzący swą szansę w liczebnej przewadze, od razu rzucili się do ataku. W 47 min. mieli rzut wolny, po którym Mucha sparował piłkę na rzut rożny. Po wybiciu piłki z narożnika nasz bramkarz ponownie przywitał się z piłką, tym razem chwytając ją pewnie w rękawice. Rewanżujemy się gościom w 49 min. także rzutem wolnym. Egzekwował go Luśnia, wrzucając piłkę w pole karne, gdzie do niej starali się dojść nasi zawodnicy, lecz obrońcy rywali byli czujni i wybili piłkę spod swej bramki. Ponownie rzut wolny był okazja do zgrupowania się naszych przeciwników w pobliżu naszej bramki w 50 min. Tym razem piłka po rozegraniu jej poprzez graczy Rzeplina, uciekła z pola gry, co oznaczało wznowienie od naszej bramki. W 51 min. A. Różycki próbował zatrzymać skrzydłowego gości na dwa takty. Za pierwszym razem wybił mu piłkę, ale za drugim rywal uciekł mu do linii końcowej. Zażegnując niebezpieczeństwo nasz obrońca ratował się faulem, podcinając rywala, za co słusznie i bez protestów ze swej strony otrzymał żółtą kartkę a goście mieli rzut wolny, z którego nam zbytnio nie zagrozili. Gdy z wolnego zagrywał piłkę Półrolniczak w 52 min. , nikt z naszych graczy nie zdołał jej przejąć. Goście wykorzystując przewagę liczebną mocniej nas przycisnęli. Były to trudne chwile dla obrony, w którą zaangażowaliśmy wszystkich zawodników, włącznie z głęboko cofniętym P. Madejem, grającym na szpicy. Między 54 a 61 minutą goście oddali 2 strzały z dystansu (po jednym z nich piłka niemal otarła się o słupek), mieli 2 rzuty rożne oraz dwukrotnie zostali złapani na spalonych. Przetrwaliśmy te ciężkie chwile a sygnał, że żyjemy, dał W. Madej w 61 min. , który huknął zza pola karnego tuż nad poprzeczką. Piłkarze z Rzeplina odpowiedzieli podobnym uderzeniem w 64 min. Natomiast w 66 min. nasz mur zatrzymał strzał z wolnego a dobitkę obronił Mucha. Mieliśmy co żałować w 68 min. Ruszyliśmy z kontrą i piłkę na prawej stronie dostał na dobieg Pawłowski. Wszystko zrobił jak trzeba:skleił piłkę, strzelił z ostrego kąta do siatki umieszczając piłkę w luce między słupkiem i bramkarzem i to by było na tyle, jeśli chodzi o radosne wieści. Zła była bowiem taka, że nasz pomocnik był na ewidentnym spalonym, co też zasygnalizował sędzia. Ale stłumiona radość po akcji "Tyberia" eksplodowała chwilę póżniej. W środku pola Luśnia przejął piłkę i zagrał ją także na dobieg pomiędzy obrońcami do P. Madeja. Ten wystartował z prawej strony do piłki, obiegł obrońcę, opanował piłkę i wychodząc sam na sam z bramkarzem skierował ją do siatki. Akcja sama w sobie "miód-malina" a jeszcze lepsze wykończenie. Do 69 min. broniliśmy się przed stratą bramki i atakami gości (przypominam, że graliśmy w 10). Od 69 min. nie broniliśmy się "przed czymś", ale broniliśmy "czegoś". W 70 min. mogło być jeszcze lepiej, gdyby centra Nowotnego dotarła do Pólrolniczaka. Przeszkodził w tym bramkarz Rzeplina, który wykorzystując zasięg rąk zgarnął piłkę z powietrza tuż sprzed nadbiegającego naszego zawodnika, grającego z konieczności jako obrońca. Akcja gości z 71 min. kończy się dośrodkowaniem poza naszą bramkę. Wykorzystując w 73 min. przerwę w grze (rzut wolny dla nas), przeprowadzamy zmianę-za Pawłowskiego wchodzi Rapior. Ze wspomnianego wolnego strzelał na bramkę Półrolniczak, jednak jego uderzenie wyłapał bramkarz. Niebezpiecznie pod naszą bramką zrobiło się w 75 min. , gdy po rzucie rożnym piłka kręciła się po naszym polu karnym w gąszczu nóg. Wreszcie A. Różycki zdołał ją wybić poza obręb pola karnego, gdzie trafiła jednak pod nogi zawodnika gości, który od razu strzelił na naszą bramkę. Na szczęście piłka nabrała jeszcze wysokości i przeleciała ponad poprzeczką. Odpowiadamy akcją, której finał był bardzo efektowny. Piłkę lewą stroną prowadził Staszewski, po czym zacentrował ją w pole karne, gdzie Luśnia efektowną przewrotką strzelił tuż nad poprzeczką. Aż żal, że to nie wpadło, bo byłaby to piękna bramka. W 78 min. nie popisał się arbiter. Na lewym skrzydle rozpędzony Półrolniczak minął obrońcę i ścinał do pola karnego, gdy został przez tegoż obrońcę podcięty (sytuacja identyczna do tej, w jakiej ukarany został żółtą kartką A. Różycki). Nasz zawodnik upadł, stracił piłkę a sędzia co?Ano nakazał grać dalej, tak, jakby nic się nie stało... Zastanawiająca jest ta niekonsekwencja w karaniu kartkami za takie same przewinienia... W 79 min. wychodzimy z kontrą, dośrodkowanie Nowotnego próbuje wyłapać bramkarz, piłka jednak wylatuje mu z rak, lecz nim dopadł do niej Staszewski, golkiper gości po raz drugi-ale tym razem pewnie-opanował piłkę tuż przed naszym pomocnikiem. Wspomniany Staszewski w 81 min. opuścił boisko, zastąpiony przez A. Krzyżosia. Obok bramki strzela P. Madej w 82 min. po akcji tria Grzegorzewski-W. Madej-Luśnia. Przyjezdni odpowiadają kontrą w 83 min. Przerwał ją w odpowiednim momencie udanym wejściem Nowotny, który najpierw zblokował piłkę a następnie odegrał ją na prawo do niepilnowanego Rapiora, który jednak za bardzo wygonił się z piłką w okolice pola karnego rywali, gdzie został został objęty opieką obrońców. W efekcie stracił piłkę, nie mając już miejsca i czasu na jej odegranie lub dośrodkowanie. Sytuacja ta szybko przeszła w zapomnienie, przyćmiona wydarzeniami z 85 min. Wówczas to piłka skierowana została w kierunku pola karnego gości. Za piłką pobiegł Luśnia, chyba jednak bardziej dla zasady atakowania rywala przed jego polem karnym, niż z przekonaniem, że ją dopadnie przed obrońcą. No i tak siw właśnie stało. Ale nasz zawodnik dobiegł do obrońcy i zaczął go naciskać. Jaki był tego efekt?Ano mniejszy o głowę Luśnia wyłuskał obrońcy piłkę, minął go i strzelił obok bramkarza do siatki, podwyższając nasze prowadzenie na 2-0! Zupełnie nieoczekiwanie z akcji, która była praktycznie już stracona, Luśnia dzięki swej nieustępliwości wyczarował bramkę. Zasłużona nagroda za ten dwudziestoparometrowy bieg za niemalże straconą piłką. Mniej więcej (bardziej z naciskiem na "mniej") jestem sobie w stanie wyobrazić, co w takiej chwili czuje zawodnik, zdobywając bramkę po takiej pełnej poświęcenia i ambicji akcji, gdy na dodatek drużyna gra w osłabieniu. Mało tego!W 87 min. Luśnia omal nie skopiował swego wyczynu. Znów pobiegł za straconą piłką, ale tym razem widać było, że jest to pogoń "na zmęczeniu". Dopadł piłki, szukając pozycji do strzału zakręcił obrońcą raz i drugi, ale gdy już strzelił, trafił w interweniującego bramkarza. Szkoda tej akcji, ale i też należą się za nią brawa dla naszego pomocnika. Zasłużył też na nie Rapior za akcję w obronie, gdy w 89 niemal z wysokości pola karnego rywali pobiegł za graczem Rzeplina i tak długo go gonił, aż wybił mu piłkę wślizgiem na aut niedaleko linii końcowej. Na boisku pojawił się Kamola, zastępując P. Madeja. Arbiter doliczył 4 minuty do czasu gry. Goście jedną z ostatnich szans na bramkę mieli w 91 min. Wykonywali wtedy rzut rożny, piłkę jednak wyekspediowali spod naszej bramki obrońcy, co prawda po zamieszaniu, ale za to skutecznie. Nasza akcja z 93 min. kończy się spalonym Półrolniczaka. Tuż przed końcowym gwizdkiem goście oddali jeszcze niecelny strzał z dystansu. A gdy zabrzmiał ostatni gwizdek, radość z odniesionego w osłabieniu zwycięstwa była wielka. W takich momentach sukces ma wyjątkowy smak. Brawa dla drużyny za ambicję i walkę (z reprymendą dla Rokosza). Na koniec pytanie do "Dedusia":Jak myślisz, czy "krata" dla drużyny od "Rokoko" się należy? :)


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Trudno zrozumieć, czym kierował się sędzia, nie karząc zawodników gości kartkami za takie same przewinienia, jakie były udziałem naszych zawodników. Dwie żółte kartki bezdyskusyjnie należały im się za faule na Staszewskim oraz Pólrolniczaku. Co do naszych kartek, to ta A. Różyckiego jest bez dyskusji. Pierwsza Rokosza już taka nie jest bo dostał ją bardziej za działanie odwetowe. Druga to już konsekwencja pierwszej. Jaśniejszą stroną arbitrażu była bezbłędna ocena pozycji spalonych obydwu drużyn.


P.S.

Tak na marginesie:za co można dostać czerwoną kartkę?Okazuje się, że w 3 i 4 lidze lidze śląskiej czerwoną kartkę można dostać za takie teksty do sędziego:
-"Następny do Wrocławia" -(chodzi o tzw. aferę "Fryzjera", którą prowadzi wrocławska prokuratura)-komentarz piłkarza po błędnej decyzji sędziego, przyznającego aut drużynie przeciwnej, gdy to jej zawodnik tę piłkę wybił.
-"Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na Ty"-odpowiedż piłkarza, który sfaulował rywala, gdy sędzia zwrócił się do niego słowami "Myślisz, że jak jesteś znanym piłkarzem, to ci wszystko wolno?"
-"To nie jest mój kolega, kolegów dobieram sobie sam"-odpowiedż piłkarza, który sfaulował rywala, na słowa sędziego :"Proszę przeprosić kolegę".
Byłyby to nawet śmieszne, gdyby nie było takie straszne.

PLUM MAN

Galeria zdjęć:

Komentarze


~Gość
rokshill Deduś, wiesz jak odpowiedzieć na pytanie czy Ci podpowiedzieć ? :P
Louis, dzięki za łapanie kadrów, świetne zdjęcia !
2017-05-15 14:13:28

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce