WKS Muchobór Wrocław

Tarant Krzyżowice - Muchobór 1:1 (0:0)

Relacja

Jesień w klasie B czyli walka w błocie w Krzyżowicach, podział punktów i kontuzje !

Naszym przeciwnikiem w X kolejce rozgrywek miała być drużyna dla nas całkowicie nieznana z boisk ligowych, pucharowych i sparingowych czyli Tarant Krzyżowice, więc dzisiejsza nasza wizyta na boisku w Krzyżowicach była pierwszą w historii. Przed meczem nasi zawodnicy zrobili rekonesans płyty i wnioski nie były najlepsze. Krótka, wąska a do tego mokro, grząsko i ślisko-to efekt padającego deszczu i liści zalegających murawę. Jeśli dodać do tego jeszcze silny boczny wiatr (choć jego podmuchy niwelowane były przez drzewa okalające boisko z dwóch stron) to warunki do gry były bardzo kiepskie. Sędzia podjął jednak decyzję, że mecz się odbędzie i jak pokazała najbliższa przyszłość, zdecydowanie nie był to dobry pomysł.

Początek meczu to "ping-pong" piłka między drużynami, czemu wybitnie sprzyjało boisko. W 2 min. na strzał z dystansu zdecydował się Rokosz, lecz piłka minęła cel. Gospodarze odpowiedzieli kontrą przeprowadzoną lewą stroną boiska w 4 min. zakończoną niecelnym strzałem nad bramką. Kolejna akcja miejscowych w 5 min. zakończyć się mogła dla nas bardzo paskudnie. Blok obronny przysnął na moment przy dalekim podaniu na prawe skrzydło, co umożliwiło wyjście na dobrą pozycję strzelecką napastnikowi Taranta. Strzelił on na bramkę, ale piłka zlitowała się nad nami i trafiła w słupek. Poprawka zaś drugiego zawodnika gospodarzy poszybowała nad bramką. Nie mogliśmy się jakoś zorganizować na tym małym i grząskim boisku. Przyzwyczajeni do takich warunków gospodarze nie pozwalali nam na rozwinięcie jakichś akcji a każda wybita piłka przez naszych obrońców nie oddalała się zbytnio od naszej bramki i padała łupem zawodników z Krzyżowic. W 7 min. mieli oni rzut rożny, po którym pod nasza bramką powstało ogromne zamieszanie i aż dziw bierze, że nie straciliśmy w tym błotnym chaosie bramki, bo skończyło się na kolejnym rzucie rożnym. Po drugim kornerze zdołaliśmy opanować sytuację i przejęliśmy piłkę. Zaczęliśmy też lepiej grać. W 9 min. na przebój poszedł W. Madej, atakujący go zawodnik Taranta przewrócił się, przewrócił się także nasz pomocnik, lecz wstał szybko i ponownie walczył o piłkę z leżącym przeciwnikiem. I gdy tę walkę wygrał, wmieszał się w to wszystko sędzia, odgwizdując niby faul naszego zawodnika a tak naprawdę to nie wiadomo o co sędziemu w tym momencie chodziło. Wobec panujących na boisku warunków, stałe fragmenty gry mogły mieć duże znaczenie dla końcowego rezultatu. W 10 min. gospodarze strzelali z rzutu wolnego i Mucha musiał łapać piłkę. W 11 min. następny rzut wolny dla gospodarzy. Pierwsze uderzenie trafiło w mur, a dwie poprawki były blokowane przez obrońców. W 15 min. kolejny rzut wolny dla rywali, tym razem po jego rozegraniu zawodnik gospodarzy oddaje strzał głową obroniony przez Muchę. Nie robimy żadnego użytku z rzutu rożnego w 18 min. Nikt z naszych zawodników nie dochodzi do centry Bożka w 19 min. i bezpańska piłka przedefilowała przed bramką. Obok bramki strzela Rokosz z dystansu w 20 min. Ten sam zawodnik zostaje sfaulowany już po oddaniu strzału (niecelnego) w 22 min. Sędzia w ogóle na to nie zareagował. Długo leżał na murawie, miejsce trafienia zostało schłodzone lodem, ale gdy się podniósł, by zejść z boiska, widać było, że utyka. Nie chciał jednak opuścić murawy na dobre, licząc na to, ze bolące miejsce "rozbiega". W 24 min. mamy rzut rożny po którym piłka strącona przez któregoś z obrońców trafia w Rokosza, odbija się od niego i przejmuje ją bramkarz Taranta. Rzuty wolne: w 27 min. dla gospodarzy i w 29 min. dla nas nie przynoszą obu stronom korzyści. Ciekawiej zrobiło się w 31 min. Strzał z wolnego Mucha sparował na róg a po jego rozegraniu kolejny strzał nasz bramkarz zbija w bok. Następny strzał z wolnego w 33 min. Mucha już łapie. Korzystając z przerwy w grze dokonujemy zmiany. Odczuwający skutki ataku na nogę Rokosz nie mógł już kontynuować gry. W jego miejsce wszedł Staszewski. Nie wykorzystujemy rzutu wolnego w 35 min. Strzał z dystansu oddany przez Półrolniczaka w 37 min. także nie zaskoczył bramkarza. W 40 min. tracimy drugiego zawodnika. Łazowski wystartował do biegnącego z piłka tuż przy linii bocznej zawodnika gospodarzy i nagle upadł. Odnowiła mu się prawdopodobnie kontuzja, przez którą pauzował kilka tygodni. Na drugą przymusową zmianę wszedł Zauściński. Blisko straty bramki byliśmy w 41 min. po strzale z pola karnego. Strzelec jednak przymierzył niedokładnie i piłka minęła naszą bramkę. W dogodnej sytuacji znalazł się Bożek w 43 min. (tak po prawdzie to ją sam sobie wypracował), ale piłka uciekła mu spod nogi i złapał ją bramkarz. W 44 min. zza pola karnego strzela R. Wójcik i w ostatniej chwili bramkarz gospodarzy zdołał piłkę skierować na rzut rożny. Jego rozegranie jednak było mało precyzyjne i straciliśmy piłkę. Sędzia doliczył 2 minuty do pierwszych 45, ale obie drużyny były już myślami na przerwie, więc nic ciekawego się na boisku (a raczej bagnisku) nie wydarzyło. Szczerze trzeba przyznać, ze żle graliśmy na takim podłożu, nie mogliśmy rozwinąć akcji, bo grą w większości rządził przypadek. Na dodatek wąskie boisko sprawiało, że w każdym miejscu w okolicach piłki było po kilku zawodników obu drużyn. Do nielicznych wyjątków zaliczały się te momenty, gdy któremuś z graczy udało się przebiec z piłką bez asysty kogokolwiek kilka metrów. Plan na drugą połowę był jasny-nie stracić bramki, pilnować tyłów, uważać na kontry i stałe fragmenty gry. Zdobycie bramki w tych warunkach było trudne, jednak obrona była ważniejsza.

Bez zmian wychodzimy na drugą część błotnistej potyczki. Jakby było mało utrudnień, to jeszcze lunęło rzęsiście z nieba. Mimo tego rozpoczynamy ofensywnie, lecz centra R. Wójcika w 46 min. pada łupem bramkarza. Zaś w 48 min. niewiele zabrakło M. Wójcikowi, by uprzedzić bramkarza i skierować piłkę do siatki. Po rzucie wolnym R. Wójcika w 49 min. bramkarz nie opanował piłki i wypuścił ją z rąk, lecz w pobliżu nie ma nikogo z naszych zawodników, który mógłby wbić piłkę do bramki. Nad bramką uderza z dystansu Staszewski w 50 min. Nad naszą bramką przelatuje piłka po strzale z wolnego w 51 min. Zaś w 52 min. strzał R. Wójcika traci impet po odbiciu się od któregoś z obrońców i piłkę bez trudu łapie bramkarz. Po rzucie wolnym W. Madeja w 53 min. nad bramką strzela M. Wójcik. Nasza dobra passa zostaje brutalnie przerwana w 55 min. Gospodarze wykonywali rzut wolny, zagrana piłka spadła za nasz mur, tam dopadł do niej zawodnik Taranta i po chwilowych kłopotach z opanowaniem piłki, mocnym strzałem z kilku metrów pokonał Muchę, trafiając niemal w okienko naszej bramki. Strata bramki nie wróżyła najlepiej. Boisko nie przypominało już boiska, tylko połać bagna a szybkie i zarazem dokładne rozegranie piłki graniczyło niemal z cudem. Rzecz jasna lepiej na takim bagnisku czuli się gospodarze, przyzwyczajeni do takich warunków. W 59 min. mieli oni rzut rożny, po którym trochę się zakotłowało pod naszą bramką, lecz ostatecznie błotną batalię o piłkę wygraliśmy. Ponownie niezły kocioł w naszym polu karnym powstał w 63 min. Tym razem Mucha przejął piłkę i uruchomił kontrę, zakończoną minimalnie niecelną "podcinką" M. Wójcika. W rewanżu gospodarze przeprowadzili akcję zakończoną rzutem rożnym w 66 min. Na boisko wchodzi w 67 min. Mikłos, zmieniając Kidę. Zmieniamy ustawienie na boisku, ryzykując grę na 3 obrońców, by doprowadzić do wyrównania. Ten plan wypalił szybciej, niż się tego można było spodziewać. Gospodarze wyprowadzając piłkę spod własnej bramki, stracili ją i ta wycofana została do stojącego w okolicach środka boiska Grzegorzewskiego. Nasz kapitan uderzył na bramkę gospodarzy tak, że piłka poleciała w jej stronę, przeleciała nad bramkarzem, trafiła w poprzeczkę i odbiwszy się jeszcze od murawy, wpadła do środka bramki. Bramkarz Taranta próbował ją jeszcze wybić, ale była ona już poza linią bramkową i arbiter wskazał na środek boiska. Mamy więc remis 1-1 i mecz jakby zaczynał się od nowa. Ale trzeba było uważać na kontry miejscowych. Grali oni długie piłki na skrzydła lub środek boiska, gdzie dochodzili do nich ich wysunięci koledzy z drużyny. W tej sytuacji ryzykowaliśmy bardzo, grając trójką z tyłu, ale i też wzmocniliśmy ofensywę. Złapaliśmy gospodarzy na spalonych w 70 i 73 min. Przeprowadzamy zmianę w 76 min. Oznacza ona koniec błotnistej kąpieli dla Półrolniczaka, a rozpoczął ją Rapior. Nie udaje nam się pułapka ofsajdowa w 77 min. , co mogliśmy przypłacić stratą bramki. Zawodnik z Krzyżowic wyszedł sam na sam z Muchą. Nasz bramkarz "wyczekał" atakującego go zawodnika a gdy ten strzelił, Mucha podbił piłkę a któryś z naszych zawodników wybił piłkę głową na rzut rożny. Nam powodzenie mogła przynieść akcja w 78 min. zakończona niecelnym strzałem Rapiora, który za bardzo się pospieszył z jego oddaniem. Siła w tym uderzeniu była, ale celności próżno w nim szukać. Kontra gospodarzy w 79 min. kończy się prostopadłym podaniem w pole karne, które przechwycił Mucha, od razu uruchamiając naszą kontrę, zakończoną niecelnym strzałem R. Wójcika. Kolejna zmiana u nas w 80 min. Za całkiem utytłanego w błocie M. Wójcika wchodzi Pawłowski. Mija naszą bramkę strzał z dystansu oddany w 81 min. Sporo szczęścia maja miejscowi w 82 min. , gdy po zamieszaniu pod ich bramką minimalnie obok słupka strzela R. Wójcik. Nad naszą bramką przelatuje piłka w 84 min. po strzale oddanym głową po rzucie wolnym. Kolejne prostopadłe podanie pada łupem Muchy w 87 min. Bramkarz Taranta broni strzał z wolnego oddany przez R. Wójcika w 88 min. Przed szansa na zdobycie bramki stajemy w 89 min. Konkretnie taką okazję mieli najpierw R. Wójcik a potem Pawłowski. Ich strzały oddane z bliskiej odległości blokowali jednak obrońcy. Po rzucie wolnym dla gospodarzy w 90 min. ich zawodnik jest na spalonym. Arbiter doliczył 3 minuty do podstawowego czasu gry. W 91 min. do piłki zagranej przez Mikłosa na wolne pole nie dochodzi Pawłowski, a okazja była by wyborna. Na normalnej nawierzchni "Tyber" pewnie by zdążył. W tej błotnistej mazi nie miał na to szans. Pawłowski pokazał się też w 92 min. , gdy oddał na bramkę Krzyżowic strzał, który po rykoszecie od obrońcy złapał bramkarz. Końcowym akordem było chwycenie piłki przez bramkarza miejscowych tuż przed Mikłosem. Po chwili sędzia zakończył ten bagienny spektakl.

Trudno mówić o grze w piłkę na błocie. Sztuką było nie wywrócenie się, a co dopiero mówić o prowadzeniu piłki i dokładnych podaniach. Mamy remis, który w pewnej chwili i tak wydawał się odległy. Mogliśmy równie dobrze przegrać jak i wygrać. Z pewnością w normalnych warunkach ten mecz z naszej strony wyglądałby inaczej i raczej żałować należy, że został rozegrany w takich warunkach. Punkt przywieziony z wyjazdu ma jednak swoją wartość i go szanujemy. Szkoda tylko, że został okupiony kontuzjami trzech naszych zawodników, bo po meczu okazało się, że i Pastuła solidnie oberwał.

S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

To nie był zbyt szczęśliwy pomysł, by ten mecz rozegrać. Przypadek i chaos rządziły na bagnisku. W takich warunkach nietrudno o kontuzje. Dziwił brak reakcji arbitra po faulu na Rokoszu, w wyniku którego nasz napastnik musiał przedwcześnie opuścić boisko. Zdarzyło się arbitrowi kilka dziwnych werdyktów i kilka całkiem niezrozumiałych. I dotyczyło to obu drużyn. Arbitraż w kratkę, tak jak dzisiejsza pogoda.

DEER SKIN

Galeria zdjęć:

Komentarze


~Gość
MaciekZ Zaglosowalismy za rozegraniem meczu więc nie ma co dywagować. Mecz się odbył, punkt na wyjeździe zdobyty. Murawa już raczej do kwietnia dużo lepsza by nie była, a i czasu na nowy termin brak. Za tydzień kolejny mecz.
2017-10-30 19:11:40
~DeDe inne mecze udało się odwołać
2017-10-30 11:11:12
~Maks "Za całkiem utytłanego w błocie" ;)
2017-10-30 08:54:39

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce