WKS Muchobór Wrocław

PKS Augustyn - Muchobór 1:4 (0:4)

Relacja

Przypięczętowaliśmy awans do klasy A

Mecz ostatniej XXVI kolejki rozgrywek rozgrywany przez nas na wyjeździe z Augustynem Wrocław zrządzeniem losu, szczęścia i naszej dobrej formy stał się niespodziewanie meczem o zwycięstwo w naszej VIII grupie wrocławskiej klasy "B", a co za tym idzie-prawem do awansu do klasy "A". Jeszcze pięć tygodni temu ten mecz był o tyle niezwykły, bo kończący sezon. Końcówka ligi ułożyła się tak, że ranga tego meczu niepomiernie wzrosła. Niewątpliwie nasi zawodnicy "przyłożyli" do tego nie ręce a nogi w sposób dobitny. Jeśli dość niespodziewanie mieliśmy okazję wygrać ligę, to dlaczego by tego nie zrobić?Tym bardziej, że przed startem rundy wiosennej zajmowaliśmy 4 miejsce w tabeli ze stratą 8 punktów do lidera i stwierdziliśmy, że całkiem miło byłoby zająć miejsce na podium, przy czym jako ten w naszym zasięgu jawił się stopień trzeci. A tymczasem w ostatniej kolejce bronić mieliśmy pierwszego miejsca, na które wskoczyliśmy ledwie tydzień temu. Ale żeby zostać na nim po ostatniej kolejce, trzeba było pokonać ostatniego rywala, bo za naszymi plecami wszyscy czyhali na nasze potknięcie (a każda z trzech ekip za nami tego samego oczekiwała od pozostałej konkurencji).

Na ten najważniejszy w sezonie mecz zmontowaliśmy jak na obecną chwilę całkiem mocny skład, mimo plagi kontuzji. Spotkanie rozgrywane było na sztucznej murawie, co przy mocno grzejącym słońcu nie było zbyt korzystne ze względu na ciepło oddawane przez nagrzaną nawierzchnię boiska. Zanim jako tako oswoiliśmy się z panującymi warunkami i z samym boiskiem, gospodarze przeprowadzili kilka akcji. Nasz bramkarz interweniował już w 1 min. , przejmując piłkę po tym, jak po kontrze gospodarzy, jednemu z ich zawodników uciekła ona w polu karnym spod nogi. Ponownie musiał Mucha interweniować w 2 min. , gdy gospodarze strzelali z rzutu wolnego. W 3 min. piłka znów znalazła się w rękawicach Muchy, gdy wychwycił on dośrodkowanie z naszej prawej strony. Pod bramką Augustyna stworzyliśmy zagrożenie w 4 min. , lecz podanie Grzegorzewskiego na prawe skrzydło do Rapiora było za mocne i piłka wyszła poza linię końcową. Rzut rożny w 5 min. także nam nic nie dał, bo dobrze dośrodkowaną przez Luśnię piłkę w ostatniej chwili "zdjął" z głowy Króla obrońca, podbijając ją nieco. W następnej naszej akcji w 6 min. arbiter odgwizdał spalonego Luśni, który wychodził do sytuacji sam na sam z bramkarzem z lewej strony pola karnego. Sędzia jakoś nie dostrzegł, że w polu karnym w jego prawej części i parę metrów od jego linii było dwóch zawodników Augustyna a Luśnia dopiero w pole karne wbiegał czyli spalonego na pewno nie było. Po minucie to gospodarze usłyszeli gwizdek arbitra oznajmiający pozycję spaloną i tu wątpliwości nie było, bowiem zawodnik Augustyna został za naszymi obrońcami i do niego dograna została piłka. Szybko wznowiliśmy grę z rzutu wolnego i piłka znalazła się przy M. Wójciku, który wpadł w pole karne, ale zanim oddał strzał, został sfaulowany, na co arbiter nie zareagował, pokazując, że nic nie było... Aby na pewno?Ten sam zawodnik w 8 min. oddaje zza pola karnego strzał na bramkę i piłka odbiła się od obrońcy, ułatwiając tym samym złapanie jej przez bramkarza. W rewanżu gospodarze w 9 min. oddali strzał także zza pola karnego i Mucha podobnie jak jego vis a vis piłkę złapał i natychmiast uruchomił wykopem piłki będącego w przodzie Sprancela, który przedarł się lewą stroną i dośrodkował, lecz nikt z naszych zawodników nie zdążył zamknąć akcji po przeciwległej stronie i piłka przemaszerowała spokojnie wzdłuż bramki. Chwilę później, bo w 10 min. mieliśmy rzut rożny. Z narożnika wybijał piłkę Luśnia, do piłki wyskoczył Król i oddał strzał głową, obrońcy zdołali ją odbić, trafiła ona z powrotem do Luśni, który jeszcze raz ją zacentrował i tym razem wyskoczył do niej Bartman i podobnie jak przed tygodniem, celnym strzałem głową otworzył wynik spotkania. Prowadzimy więc 1-0 i teraz możemy grać spokojniej. Wynik mogliśmy podwyższyć w 13 min. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Luśnia a obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Piłkę w pole karne posłał z niego Luśnia, tam wyskoczył do niej Bartman, który uderzył ją głową. Bramkarz Augustyna piękną paradą odbił piłkę zmierzającą do siatki a po chwili obronił także strzał oddany przez Grzegorzewskiego zza pola karnego, ratując dwukrotnie w jednej akcji swój zespół od straty bramki. Rzut wolny dla gospodarzy w 16 min. zakończył się przechwyceniem piłki przez W. Madeja. W 17 min. Sprancel dostał od Luśni podanie na dobieg, wpadł w pole karne i wdał się w pojedynek z obrońcą. Przegrał go jednak i tak oto okazja na podwyższenie wyniku przepadła. Kolejną mieliśmy w 18 min. , gdy po rzucie rożnym, wykonanym przez Luśnię, bramkarz wybił piłkę za pole karne. Bramka padła dwie minuty później, gdy Luśnia idealnie w tempo podał piłkę do wbiegającego w pole karne z lewej strony M. Wójcika, który wyszedł do piłki sprzed obrońców, znalazł się sam na sam z bramkarzem i silnym strzałem oddanym na dalszy słupek podwyższył nasze prowadzenie. W 22 min. M. Wójcik spróbował zaskoczyć bramkarza strzałem z dystansu, lecz silnie uderzona piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Kontrę gospodarzy w 23 min. skasował Bartman, skutecznie blokując piłkę do chwili przejęcia jej przez Muchę. W 24 min. do podania R. Wójcika nie doszedł Sprancel, choć gdyby piłka była nieco wolniej zagrana, to nasz napastnik znalazłby się w bardzo dogodnej sytuacji. Inna sprawa, czy tę okazję by wykorzystał. W 26 min. po podaniu Sprancela w boczną siatkę trafił z narożnika pola bramkowego Luśnia. Sam na sam z bramkarzem wyszedł w 28 min. Sprancel i trafił w niego a nie do siatki. Ten sam zawodnik w 29 min. znów urwał się obrońcom i został sfaulowany tuż przed linią pola karnego. Gdyby nie faul, znów wyszedłby sam na sam z bramkarzem. Przewinienie obrońcy było tak oczywiste, że bardziej nie mogło, co w ogóle nie przeszkodziło sędziemu w tym, by uznać, że nic się nie wydarzyło, bo grę nakazał kontynuować. Z uwagi na upał w 30 min. sędzia przerwał spotkanie, by zawodnicy mogli napić się wody, po czym zawody zostały wznowione. W 31 min, bramkarz gospodarzy broni strzał R. Wójcika oddany zza pola karnego. Jednak w 32 min. nie mógł już zapobiec stracie bramki, gdy po rzucie rożnym wykonanym przez Luśnię, do piłki idealnie wyskoczył Lewandowski i strzałem głową skierował piłkę do siatki obok bliższego słupka. Prowadzimy więc 3-0 i teraz można było już grać bez zbytniego ciśnienia. W 35 min. na strzał z dystansu zdecydował się Grzegorzewski, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć, broniąc to uderzenie, choć trochę kłopotów z tym miał. Poza linię końcową poleciała piłka po rzucie wolnym wykonanym w 36 min. przez Luśnię. Wkrótce padła Czwarta bramka dla nas. W 38 min. Grzegorzewski zagrał przez środek boiska piłkę pomiędzy obrońcami, wyskoczył do niej w tempo R. Wójcik i zostawiwszy obrońców za sobą, biegł ku bramce, by tuż za linią pola karnego strzelić celnie do siatki obok próbującego interweniować bramkarza. 4-0 to był juz okazały wynik, jak na pierwsza połowę. Kolejna bramka mogła paść w 40 min. Luśnia najpierw wybił piłkę z rzutu rożnego a po chwili piłka z powrotem do niego wróciła i ponownie ją dośrodkował na dalszy słupek. Tam jednak minimalnie spóźnił się do niej Król i bramki nie było. Nie padła ona też po strzale zza pola karnego M. Wójcika w 42 min. , bowiem piłka przeleciała wysoko nad bramką. Jeszcze w 44 min. gospodarze uzyskali rzut rożny, lecz nasi obrońcy piłkę wybili i była to ostatnia akcja podbramkowa w pierwszej połowie.

W przerwie dokonaliśmy jednej zmiany-za Bartmana wszedł Galas. Cel był jasny-strzelić kolejne bramki i nie dopuścić do tego, by udało się to gospodarzom. Jako pierwszy spróbował Grzegorzewski w 46 min. strzelając z dystansu, bramkarz był jednak czujny i piłkę obronił. W 53 min. z kornera dośrodkowuje Luśnia, ale do piłki nie dochodzi żaden z naszych zawodników i wychodzi ona na aut. Gospodarze w 55 min. zakończyli swoją akcję strzałem oddanym zza pola karnego, który minął naszą bramkę. Uderzona z dystansu piłka w 56 min. pada łupem Muchy. Nad bramką gospodarzy przelatuje piłka po strzale Sprancela w 57 min. W 58 min. na boisku pojawia się Rudkiewicz, zastępując Rapiora. Po rzucie wolnym dla Augustyna w 61 min. ich zawodnik główkuje obok naszej bramki. Okres dziwnej naszej nieporadności skutecznie wykorzystali gospodarze w 63 min. Przeprowadzili wówczas kontrę, która-jak się wydawało-miała niewielkie szanse na powodzenie a jednak zagraną w pole karne piłkę zawodnik Augustyna w wyskoku bokiem do bramki w ekwilibrystyczny sposób skierował piłkę do bramki i zrobiło się 4-1 a tym samym została przerwana nasza passa meczów bez straconej bramki. W 65 min. bramkarz gospodarzy ratuje ich od straty bramki po strzale Luśni, odbijając piłkę na rzut rożny. Po jego wykonaniu obok bramki posłał piłkę zza pola karnego R. Wójcik. Po raz kolejny bramkarz Augustyna chroni swój zespół przed stratą bramki w 69 min. , broniąc strzał Króla a dobitki M. Wójcika nie musiał bronić, bo piłka po niej przeszła obok słupka. W 71 min. M. Wójcik nie dochodzi do piłki zagranej zbyt mocno przez Grzegorzewskiego. Centrę gospodarzy w 72 min. Mucha przerzuca nad poprzeczką a sędzia oprócz rzutu rożnego zarządza też przerwę na uzupełnienie płynów. Korzystamy z tej przerwy, by dokonać dwóch zmian. Boisko opuścili Król i Grzegorzewski, zastąpieni przez Studnickiego i A. Krzyżosia. Gdy gra została wznowiona, w 74 min. w polu karnym został pchnięty od tyłu rękoma przez obrońcę Sprancel, zastawiający i blokujący piłkę. Arbiter po raz kolejny w meczu nakazał kontynuować grę, uznając , że nic nie było a na nasz protesty odpowiedział, że : "to było lekkie pchnięcie". Nie wiadomo, czy to stwierdzenie było bardziej śmieszne czy bardziej żałosne. W 76 min. bramkarz Augustyna łapie piłkę tuż przed R. Wójcikiem, który wyszedł do piłki zza obrońców po rzucie wolnym, wykonanym przez Luśnię. Podobną interwencją popisał się Mucha w 78 min. Jedyną różnicą było to, że stało się to po kontrze gospodarzy. Na boisku pojawił się w 80 min. Mikłos w miejsce M. Wójcika. W 81 min. po nieporozumieniu Luśni z R. Wójcikiem tracimy szansę na piątą bramkę. Sporo szczęścia mamy w 82 min. , gdy po zamieszaniu pod naszą bramką, piłka po strzale zawodnika gospodarzy odbiła się od słupka a następnie złapał ją Mucha. Ostatnią zmianę przeprowadzamy w 83 min. Za Sprancela wszedł powracający po kontuzji Pawłowski. W 86 min. nie wykorzystujemy zamieszania pod bramką gospodarzy, choć o piłkę walczyli Pawłowski, R. Wójcik i A. Krzyżoś. Okazję na bramkę miał tez Luśnia w 90 min. , ale walkę o piłkę z bramkarzem przegrał, bo bramkarz wykorzystał możliwość zagrania piłki ręką a Luśnia jako zawodnik z pola, uczynić tego nie mógł. Ostatni zryw gospodarzy w tym meczu miał miejsce w doliczonym czasie gry, ale Mucha wygrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem rywali i po słabej w naszym wykonaniu drugiej połowie, mecz kończymy zwycięstwem 4-1, które zapewniło nam pierwsze miejsce w tabeli i wygranie naszej grupy klasy "B".

Szkoda nie wykorzystanych okazji, bo mecz można było wygrać w wyższych rozmiarach. Ale cel ostateczny został osiągnięty. Mamy pierwsze miejsce, prawo awansu do klasy "A" i możemy świętować. Feta odbyła się tuż po spotkaniu, były śpiewy, szampan i podziękowania wzajemne oraz gratulacje od kibiców. Po siedmiu latach możemy wrócić do klasy "A", gdzie trzykrotnie już byliśmy, spędzając w niej łącznie 11 sezonów. Sezon 2018/2019 zakończyliśmy nieoczekiwanym sukcesem, jak ktoś trafnie zauważył mistrzostwo naszej grupy klasy "B" zdobyliśmy z "drugiego szeregu" jak Piast Gliwice mistrzostwo Polski. Nikt na nas nie stawiał, sami lokowaliśmy się w okolicach podium lub jego trzecim stopniu a tymczasem niesamowita w naszym wykonaniu końcówka rundy wiosennej (a w zasadzie cały jej przebieg) sprawiła, że możemy cieszyć się z końcowego osiągnięcia. Dziękujemy wszystkim za wsparcie mentalne, kibicowskie i za gratulacje. Teraz czas na wypoczynek, podleczenie kontuzji, szereg rozmów i działań mających na celu ogarnięcia klubowego sukcesu.


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Jak na jeden mecz to stanowczo za dużo kontrowersyjnych decyzji w oczywistych sytuacjach. Pchnięcie rękoma od tyłu zawodnika będącego przy piłce ZAWSZE JEST FAULEM, niezależnie od tego, czy jest ono mocne czy lekkie. Nie wiem, co arbiter chciał osiągnąć poprzez podejmowanie absurdalnych decyzji w kilku przypadkach. Jeśli mecz taki jak ten toczy się o dużą stawkę, to takie decyzje sędziego pozostawiają niebezpiecznie wiele miejsca na domysły.


CAPTAIN JACK

Komentarze


~Gość

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce