WKS Muchobór Wrocław

Muchobór - Wratislavia II 4:1

Relacja

Przedostatnia XXV kolejka rozgrywek mogła udzielić odpowiedzi na pytanie która z drużyn znajdujących się w czołówce będzie się liczyła nadal w walce o awans a która z tej walki wypadnie. Naszym przeciwnikiem w tej kolejce były rezerwy Wratislavii, którą na swoim boisku podejmowaliśmy w ostatnim w sezonie meczu domowym. Przeciwnik dla nas trudny i niewygodny. Jesienią co prawda wygraliśmy z nimi na ich boisku, ale stało się to po bardzo ciężkim boju, w którym przegrywaliśmy już 0-2, by ostatecznie tryumfować 3-2.

Po ubiegłotygodniowej remisowej „wpadce” z Lwami Wrocław margines błędu skurczył się dla nas do minimum. Wiedzieliśmy, że konfrontacja z Wratislavią II jest z gatunku tych „być albo nie być”. Interesowało nas zwycięstwo. Remis?Ostatecznie też mógłby być. No tak, ale żeby takie rezultaty osiągnąć, to trzeba najpierw je wybiegać i wywalczyć na boisku. A to już nie była taka prosta sprawa, biorąc pod uwagę historię dotychczasowych starć z tym przeciwnikiem. Co prawda statystyki nie grają, ale... Żeby za łatwo nie było, to aura dołożyła gratisowo od siebie pogodę rodem z Afryki, gdzieś tak z okolic Sahary. A że mecz miał się zacząć od godz. 11 to już samo w sobie mówiło o tym, z iloma przeciwnikami przyjdzie się zmagać obu drużynom. W temacie kadry meczowej to dysponowaliśmy pełną ławką rezerwowych, co przy panującym upale miało niebagatelne znaczenie. Do składu powrócił po kilkutygodniowej nieobecności Ciesiak. Jego absencja spowodowana była dwoma przyczynami. Pierwsza z nich była przykra, bowiem chodziło o kontuzję. Druga była już radosna, bowiem wiązała się z narodzinami dziecka (przy okazji jeszcze raz gratulacje dla świeżo upieczonego taty).

Mecz zaczął się od wzajemnego badania, ale długo to nie trwało. Goście chcieli być bardziej konkretni w swych działaniach i ruszyli energiczniej z akcjami. W 3 min. wyprowadzili kontrę naszą lewą stroną. Zawodnik gości popędził z piłką w kierunku naszej bramki. W ostatnim momencie powracający M. Wójcik wybił piłkę spod nóg rywala tak, że poleciała ona w stronę Kalemby, który ją przejął. Odpowiadamy także kontrą w 4 min. , po której mieliśmy rzut rożny. Wykonywał go Luśnia, ale jego dośrodkowanie wyskokiem w górę przejął bramkarz gości. W następnej naszej akcji w 6 min. na spalonym został złapany K. Rogowski. Nikt nie przypuszczał wówczas, że za niespełna 60 sekund będziemy przegrywać. A zaczęło się to nieszczęście od kiksu Grzegorzewskiego, który chciał piłkę wybić daleko od bramki, ale nie trafił w nią czysto, choć miał na to dużo czasu. Piłkę przejął zawodnik Wratislavii i oddał strzał na naszą bramkę. Kalemba rzucił się do piłki i zdołał ją odbić, ale przy dobitce innego zawodnika gości nie miał już nic do powiedzenia. Była 7 min. i już musieliśmy odrabiać straty. Nie takiego początku oczekiwaliśmy. Biorąc pod uwagę to, że defensywa rezerw Wratislavii jest najsolidniejszą w naszej grupie, to zadanie odrobienia strat stawało się trudniejsze. Z drugiej strony każdą obronę można zdemontować, trzeba tylko na to znaleźć sposób. Oraz wykonawców. A tymczasem niewiele brakowało a w 9 min. mielibyśmy już dwubramkową stratę. Współautorem tej niedoszłej katastrofy o mało co nie został W. Madej, który będąc ostatnim obrońcą wyprowadzał piłkę spod własnej bramki. Zaatakował go piłkarz gości a nasz zawodnik postanowił się z nim „pokiwać”. Rezultat był taki, że stracił piłkę, rywal ruszył z nią w kierunku naszej bramki i odegrał ją do nadbiegającego kolegi z drużyny. Ten zaś pozbawiony opieki naszych defensorów miał sporo miejsca i czasu na to, by się solidnie przyłożyć do przyjęcia piłki i do strzału. Ale taka doza szczęścia chyba była za duża dla tego zawodnika. Bo o ile „sklejenie” piłki było wzorcowe to sam strzał wołał (na nasze szczęście) o pomstę do nieba. Piłkę kopnął tak, że minęła ona słupek w odległości ok. 1, 5 metra z tendencją odchylenia w prawo. Była to stuprocentowa okazja i kto wie, czy po takim ciosie byśmy się podnieśli. Można było zacząć wierzyć, że szczęście dzisiaj nam będzie sprzyjało. Tylko nie wiadomo jak długo... Pierwszą próbą odrobienia straty był rajd K. Rogowskiego lewą flanką w 12 min. i podanie do Nowickiego. Zdołał on oddać strzał, ale przed bramką został on zablokowany przez obrońcę. W 13 min. współpraca Zhuhana z Nowickim zaowocowała tym, że ten ostatni przejął piłkę od rywali i ruszył ku bramce. Ale za bardzo wypuścił sobie piłkę i ta uciekła mu poza linię końcową. Lecz w 14 min. wszystko zagrało jak trzeba w naszej akcji. Przed polem karnym piłka trafiła do R. Wójcika, który zdecydował się na uderzenie. Piłka już w polu karnym trafiła w obrońcę i odbiła się od niego. Doskoczył do niej Ciesiak i mocnym, strzałem wbił ją do siatki. Mamy remis i jest już lepiej. Grania jeszcze jednak było sporo przed obiema drużynami. A słońce coraz mocniej przypiekało, powoli wysysając siły z biegających po boisku zawodników. W 18 min. R. Wójcik wykonywał rzut wolny. Wstrzelił piłkę w pole karne i to by było na tyle. Piłka opuściła boisko poza linią końcową i nikt nie miał szans, by do niej doskoczyć. W 22 min. z dystansu strzelał Ciesiak, po drodze piłka otarła się od jednego z obrońców i wyszła obok słupka poza pole gry. Ku naszemu zdziwieniu sędzia nie wskazał na rzut rożny, tylko na „piątkę”. W odpowiedzi goście przeprowadzili akcję zakończoną w 23 min. wstrzeleniem piłki w nasze pole bramkowe. Kalemba ruszył do piłki i złapał ją "na dwa tempa". Z drugiej strony boiska bramkarza gości zatrudnił w 24 min. Luśnia, którego strzał został jednak po drodze zblokowany przez obrońcę. Mogło to nieco zmylić golkipera przyjezdnych, ale finalnie złapał on piłkę. Wymiana cisów trwała dalej. W 26 min. Kalemba przechwytuje wrzutkę. W 29 min. urządzamy minifestiwal rzutów rożnych. Najpierw po strzale R. Wójcika piłkę na korner skierował obrońca. Z narożnika wybił ją R. Wójcik a jeden z obrońców powtórnie wybił ją na rzut rożny. Ponownie dośrodkowywał R. Wójcik z tego samego narożnika i tym razem bramkarz wybił futbolówkę na korner. Odmiana polegała na tym, że teraz piłka miała być wybita z drugiej strony boiska. Uczynił to Luśnia a bramkarz Wratislavii piłkę złapał, kończąc minifestiwal. Arbiter zarządził przerwę na łyk wody, bo upał w połączeniu z wysiłkiem zbierał już powoli swoje żniwo. Po tej przerwie wracamy do gry. W 33 min. goście mieli rzut rożny po interwencji W. Madeja. Nic jednak z niego nie uzyskali. W 37 min. stojący tyłem do bramki Ciesiak odbił piłkę głową po centrze z lewej flanki K. Rogowskiego i niewiele zabrakło, by piłka w siatce wylądowała. Prawdę pisząc to wylądowała na siatce, ale z tyłu bramki. W 38 min. Kalemba wybił piłkę po centrze z rzutu rożnego. W 40 min. Ciesiak za bardzo pospieszył się ze strzałem i zamiast do siatki to posłał piłkę z pola karnego ponad bramką. Po rzucie wolnym Luśni w 41 min. piłka wychodzi poza linię końcową. Z kolei goście uderzyli z wolnego w 43 min. celniej, bo płkę złapał Kalemba. Trochę miał utrudnione zadanie, bo piłka skozłowała przed nim i mogła mu spłatać psikusa. W 44 min. M. Wójcik posłał piłkę w pole karne na dobieg do Luśni, któremu zabrakło może pół metra by ja przejąć i coś z nią zrobić, ale szybszy był bramkarz gości. W 45 min. na spalonym został złapany Ciesiak. Arbiter doliczył minutę do czasu gry, ale nic godnego uwagi już się nie wydarzyło i przy stanie 1-1 obie drużyny zeszły z murawy, chowając się w cieniu przed grzejącym słońcem. Wynik jak dla nas był na razie mniej-więcej korzystny. Oczywiście lepsze byłoby prowadzenie, ale z groźnym rywalem jakim są rezerwy Wratislavii taki wynik był do przyjęcia, choć obie strony mogły zdobyć po co najmniej jednej bramce przed przerwą. Pozostawało jeszcze 45 minut na ewentualną korektę wyniku. Trzeba było nadal grać swoje i czyhać na błędy rywali, nie popełniając własnych. A przede wszystkim oszczędnie gospodarować siłami, bo ten czynnik raczej na pewno będzie miał znaczenie w końcówce meczu.

Bez zmian wychodzimy na ostatnie 3 kwadranse tego sezonu rozgrywane na własnym boisku. Już na początku tej części gry goście zawitali pod naszą bramkę z okazji rzutu rożnego spowodowanego wybiciem piłki przez Grzegorzewskiego, który przerwał akcje rywali. Ci zaś nie zagrozili nam tym stałym fragmentem gry i nasi obrońcy przejęli piłkę. Dwa razy pod rząd łapiemy gości na spalonym w 47 i 48 min. Jak widać, goście od razu chcieli narzucić swóje warunki i zdobyć bramkę dającą im prowadzenie. Odpowiadamy strzałem Luśni z rzutu wolnego w 49 min. obronionym przez bramkarza. W 50 min. zza pola karnego strzelał R. Wójcik, ale i ten strzał bramkarz gości zatrzymał. Nasz bramkarz także nie był bezrobotny bo w 52 min. wyłapał piłkę po rzucie rożnym rozegranym przez rywali. Do spornej sytuacji doszło w 54 min. Zawodnik Wratislavii był na wyraźnym spalonym i to takim 3-4 metrowym, czego arbiter nie mógł nie zauważyć, ale ... nie zauważył. Korzystając z okazji gracz gości popędził ku naszej bramce za bardzo jednak wyrzucając się z piłką w bok, co pozwoliło M. Wójcikowi trochę zablokować rajd rywala i w efekcie piłka wyszła na rzut rożny a nasi zawodnicy ruszyli do arbitra z uzasadnionymi pretensjami, że nie odgwizdał ewidentnego spalonego. Nie wiem jak się wytłumaczył z tego sędzia(o ile w ogóle coś tłumaczył), faktem jest, że finałem tej akcji był rzut rożny, który zagrożenia dla nas nie stworzył. W 57 min. rzut rożny wykonywał Zhuhan. Posłał on piłkę w pole karne, gdzie głową uderzył ją K. Rogowski. Pułap lotu piłki po tym uderzeniu był jednak za wysoki i przeleciała ona nad poprzeczką. W 58 min. przeprowadzamy pierwszą zmianę-Nowicki opuścił boisko a w jego miejsce wszedł Jankowski. W 60 min. prawą stroną przedarł się R. Wójcik i zakończył ten wypad zupełnie nieudanym dośrodkowaniem. Blisko zdobycia bramki byliśmy w 61 min. Oto bowiem bramkarz gości fatalnie skiksował i piłka mu odskoczyła. Ruszył do niej Luśnia, ale o te kilka centymetrów bliżej do piłki miał bramkarz, który zdołał ją przejąć tuż przed naszym kapitanem. Lecz niewiele czasu upłynęło od tej sytuacji a bramka dla nas padła. W 63 min. Ciesiak dostał podanie od K. Rogowskiego. Po przyjęciu piłki na moment zawahał się, czy nie jest na spalonym. Zapewne defensorzy Wratislavii też tak myśleli i nie reagowali. Ale arbiter nie użył gwizdak więc nasz napastnik ruszył z piłką ku bramce i strzelił do siatki obok próbującego interweniować bramkarza. Czytanie opisu tej sytuacji zajmuje więcej czasu niż trwała ta akcja, ale fakty były takie, że arbiter bramkę uznał i w taki oto sposób objęliśmy prowadzenie w tym meczu. Strzelec bramki wraz z kolegami z drużyny odcelebrował zdobycie bramki „kołyską” dla uczczenia narodzin dziecka, czego zabrakło przy pierwszej bramce tego zawodnika (emocje, powrót po kontuzji, zdobyta bramka, nie zawsze o wszystkim się pamięta). W 64 min. robimy drugą zmianę: za K. Rogowskiego, który mocno na swoim skrzydle „poszarpał” wszedł Staszewski. Jeszcze na dobre nie opadła euforia po trafieniu Ciesiaka a znów mogliśmy się cieszyć ze zdobytej bramki. Jej autorem był R. Wójcik, który bezpośrednio z rzutu rożnego skierował piłkę do siatki. Były podejrzenia, że piłkę-nim trafiła do siatki-trącił jeszcze Serkowski, ale ten od razu przyznał, że nic takiego nie miało miejsca i cały splendor za bramkę należy się R. Wójcikowi. Warto dodać, że to drugie takie trafienie naszego zawodnika w tym sezonie. Co ciekawe-obydwa uzyskane z tego samego narożnika. Ta bramka mocno podcięła skrzydła gościom. Strata dwóch bramek na przestrzeni 5 minut to mocny cios. Tym bardziej, że upływał czas, sił ubywało a upał wcale nie zelżał. Ale próbowali coś zdziałać. W 71 min. strzelali z wolnego, lecz Kalemba nie dał się zaskoczyć. W 75 min. arbiter zarządził przerwę na uzupełnienie płynów. Obie drużyny zeszły do linii, by zaspokoić pragnienie i tak prawdę pisząc to chyba obie miały dość tego upału i chętnie zeszły by z boiska już teraz. Trzeba było jednak jeszcze ten kwadrans z okładem dotrwać na murawie. Gdy zespoły wróciły na plac gry, przeprowadziliśmy w 78 min. trzecią zmianę-za M. Wójcika wszedł Skórczak. Goście w 79 min. wywalczyli rzut rożny a gdy go rozegrali to przejęlismy piłkę i wyszliśmy z kontrą, która została jednak skasowana w pobliżu pola karnego Wratislavii. Niecelnie, ale za to wysoko nad bramką strzelił Luśnia w 80 min. Za to pod naszą bramką w 81 min. powstał spory kocioł i niewiele brakowało, byśmy stracili gola. Serkowski zdołał jednak wyjaśnić sytuację i mocnym uderzeniem wyekspediował piłkę poza pole karne. Po naszej akcji w 83 min. zyskaliśmy rzut rożny. Jego egzekutorem był R. Wójcik. Gdy wybił piłkę z narożnika, ktoś na naszej ławce rezerwowych powiedział „Będzie bramka”. Zaiste prorocze to były słowa, bo tak faktycznie się stało. Do piłki wyskoczył bowiem Staszewski, idealnie w nią trafił głową a piłka jeszcze po drodze obiła się o bramkarza, , który próbował ją zastopować, ale nie dał rady i piłka wpadła do bramki. Prowadzimy więc 4-1 i w tym momencie było już wiadomo, że zakończymy starcie zwycięsko. W 84 min. na murawie pojawił się Zauściński, który zmienił Luśnię. Bliski zdobycia drugiej swojej bramki był Staszewski w 85 min. Ale za dużo włożył w strzał siły i celnością tego nie zrównoważył. W efekcie piłka zamiast do bramki wpaść, to przeleciała nad nią. Sporo szczęścia mieli też goście w 86 min. , gdy po strzale Zhuhana jeden z obrońców wybił piłkę z linii bramkowej. W 87 min. robimy ostatnią zmianę: za bohatera meczu czyli Ciesiaka wszedł P. Madej. Goście jeszcze zrobili wypad pod naszą bramkę w 88 min. , co przyniosło im rzut rożny po interwencji R. Wójcika. Nie zagrozili nam jednak tym stałym fragmentem gry. Arbiter doliczył 4 minuty do czasu gry. W drugiej doliczonej minucie bramkę mógł zdobyć P. Madej, który dostał idealne podanie w polu karnym od Jankowskiego. Siła i celność uderzenia były w tym strzale, ale i był też bramkarz gości, który z małymi kłopotami jednak ten strzał obronił. To był ostatni emocjonujący akord tego meczu. Gwizdek końcowy obie drużyny przyjęły z zadowoleniem z tego samego powodu: nie trzeba było już biegać w tym upale. My mieliśmy dodatkowy powód do radości jakim było odniesione zwycięstwo.

Wynik sugerowałby, że było to jednostronne widowisko. Nic z tych rzeczy. Goście mocno walczyli, dopiero w drugiej połowie po stracie trzeciej bramki zeszło z nich więcej powietrza. Inna sprawa, że ławkę rezerwowych mieli skromną i nie mogli przeprowadzić tylu zmian, co my ( a i tak jednej zmiany nie wykorzystaliśmy). Co ważne-nasi zmiennicy wnosili coś do gry, byli widoczni w ataku i obronie. Tym samym gra zespołu na wartości nie traciła. A przy takich warunkach jakie panowały podczas spotkania, szeroka ławka rezerwowych jest bardzo cenna. Zdobywamy trzy bezcenne punkty nie po spacerku, ale po piłkarskiej walce. Chcieliśmy wygrać i to nam się udało zrealizowć. Co prawda rozmiar wygranej nas samych nieco dziwił. Z drugiej strony patrząc to nikt nam tego nie podarował, sami sobie to wypracowaliśmy a rywal wcale nam tego nie ułatwiał przez większą część spotkania. Tym bardziej cieszy taki sukces. Za tydzień ostatnia kolejka. Wtedy zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia sezonu 2021/2022 w naszej grupie.

Ciężko było rozszyfrować niektóre decyzje arbitra. Nie trzymały się one czasem logiki. Jak nie odgwizdane wyraźne odbicie piłki ręką przez obrońcę Wratislavii (poza polem karnym, ale jednak przez to obrońca opanował piłkę i jej nie stracił) to nie odgwizdany wyraźny spalony. Interpretacja tzw. korzyści zazwyczaj była... niekorzystna dla nas. Na wynik i grę nie miało to wpływu, ale było irytujące obie ekipy. Jakby tak spojrzeć na arbitraż ogólnie, to źle nie było. Jak weszłoby się w detale to obraz byłby już zamglony. Na pewno można to zrobić lepiej.


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Spokojne zawody miał do prowadzenia arbiter. Nie wtrącał się do gry niepotrzebnie, gwizdka używał wtedy, gdy było to konieczne. Troszkę niezrozumiała była żółta kartka dla M. Wójcika, który został piłka trafiony w ręke i na dodatek był do piłki odwrócony tyłem, więc o celowym zagraniu nie może być mowy. Kontrowersyjna decyzja, po której tracimy bramkę. Poza tym zawody prowadzone dobrze. No i wielki plus za decyzję, którą arbiter przekazał przed rozpoczęciem spotkania, że wobec upału i gry na sztucznej nawierzchni będą po dwie przerwy na napoje w każdej połowie.


Skład:

Kalemba-M. Wójcik(78 min. Skórczak), W. Madej, Grzegorzewski, Serkowski-K. Rogowski(64 min. Staszewski), Luśnia(84 min. Zauściński), Nowicki(58 min. Jankowski), R. Wójcik, Zhuhan-Ciesiak(87 min. P. Madej)

Bramki:

Ciesiak 2 (bez asysty i as. K. Rogowski)

R. Wójcik (z rogu)

Staszewski (as. R. Wójcik)

Bez kartek


BEAVER HUNTER

Skład podstawowy:
  • 18. Mateusz Serkowski
  • 12. Wojciech Madej
  • 9. Robert Luśnia 84' Maciej Zauściński
  • 2. Rafał Wójcik
  • 11. Maksymilian Wójcik 79' Maciej Skórczak
  • 16. Łukasz Grzegorzewski
  • 7. Jędrzej Ciesiak 87' Przemysław Madej
  • 1. Janusz Kalemba
  • 14. Krzysztof Rogowski 64' Daniel Staszewski
  • 8. Dawid Nowicki 58' Paweł Jankowski
  • 17. Valentyn Zhuhan
Rezerwowi:
  • 6. Paweł Jankowski
  • 3. Daniel Staszewski
  • 19. Przemysław Madej
  • 4. Maciej Zauściński
  • 10. Maciej Skórczak
  • 15. Jarosław Bartman
  • 13. Yasin Civelek
Przebieg meczu:
  • '7 [-] Kamil Kras (Wratislavia II)
  • '15 [-] Jędrzej Ciesiak
  • '58 Dawid Nowicki Paweł Jankowski
  • '64 Krzysztof Rogowski Daniel Staszewski
  • '64 [-] Jędrzej Ciesiak
  • '67 Damian Piszczałka (Wratislavia II)
  • '69 [-] Rafał Wójcik
  • '79 Maksymilian Wójcik Maciej Skórczak
  • '84 Robert Luśnia Maciej Zauściński
  • '84 [-] Daniel Staszewski
  • '87 Jędrzej Ciesiak Przemysław Madej

Komentarze


~Gość

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce