WKS Muchobór Wrocław

Smolec - Muchobór 3:0 (0:0)

Relacja

Postawiliśmy trudne warunki liderowi

Szósty mecz sezonu mieliśmy rozegrać z liderem rozgrywek czyli Sokołem Smolec, który nie stracił w tym sezonie jeszcze punktów. Już ten fakt stawiał przed nami spore wyzwanie. Jednak niezależnie od tego przeciw komu mamy grać, zawsze gramy z nastawieniem zebrania z murawy tylu punktów, ile się tylko da. W porównaniu z ostatnim meczem dziś zabrakło Staszewskiego, Sprancela, R. Wójcika i Łazowskiego.

Pójście na wymianę ciosów z liderem mogło się zakończyć ciężkim nokautem, więc trzeba było zastosować taktykę wyczekiwania na własnej połowie z jednoczesnym przesuwaniem wszystkich formacji w ślad za piłką. Jak się miało okazać, była to taktyka skuteczna. Od początku zaatakowali gospodarze. Ale przyjęta przez nas taktyka zmusiła ich do rozgrywania piłki głównie w poprzek boiska i z dala od naszej bramki. Od czasu do czasu stosowali dalekie przerzuty na drugą stronę boiska, licząc na atak skrzydłami. W 2 min. Mucha przechwycił takie dośrodkowanie. W 4 min. Święcicki skutecznie blokował przy linii końcowej zawodnika Sokoła, który przedarł się prawą stroną. W 7 min. mogliśmy objąć prowadzenie, gdy Luśnia prostopadłym podaniem obsłużył Rapiora a ten wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy, który wybiegł z bramki naprzeciw naszego pomocnika. Rapior posłał piłkę z lewej strony bramkarza, który zdołał ją jeszcze lekko podbić, ale to wystarczyło, by piłka straciła swą szybkość i zmieniła tor lotu a tym samym okazja na zdobycie bramki przepadła. Gospodarze po kontrze w 8 min. zyskali tylko rzut rożny, ale nic z niego nie wskórali. Nie mogąc przedostać się w pole karne, zawodnicy Sokoła próbowali strzelać z dystansu. Taka próba miała miejsce w 9 min. , ale był to strzał mocno niecelny. W 11 min. dośrodkowali oni w pole karne z rzutu wolnego a piłkę spod bramki skutecznie wybił Pastuła. W bezpiecznej odległości od naszej bramki przeleciała piłka po strzale gospodarzy w 11 min. zza pola karnego. Kolejne uderzenie z dystansu w 15 min. padło łupem Muchy. W 17 min. Grzegorzewski ładnie wrzucił piłkę poza obrońców Sokoła do wbiegającego w pole karne P. Madeja, któremu niewiele zabrakło do przejęcia piłki zgarniętej przez bramkarza. Bardziej skutecznie wykończona została akcja z 18 min. Ponownie P. Madej dostał podanie na dobieg, obrońca Sokoła źle ocenił odbicie się piłki i się z nią minął, co pozwoliło naszemu napastnikowi wyprzedzić go i ruszyć na bramkę Sokoła. Atakowany przez obrońcę P. Madej w biegu oddał mocny i celny strzał na bramkę na dalszy słupek. Piłka jeszcze w ostatnim momencie skozłowała przed bramkarzem, który końcami palców zdołał piłkę wybić na rzut rożny, po raz drugi ratując swój zespół od utraty bramki. W 19 min. ponownie bramkarz ratuje gospodarzy, gdy po centrze Miłka do Maciejewskiego uprzedził minimalnie naszego pomocnika i przejął piłkę. W 20 min. łapiemy gospodarzy na spalonym. Zaś w 21 min. po rzucie wolnym dla Sokoła, arbiter odgwizdał spalonego. W zamieszaniu podbramkowym po tym rzucie wolnym ucierpiał Mucha, który przez kilka minut dochodził do siebie, ale powrócił do gry. Nie zagrozili nam gospodarze także w 27 min. , gdy wykonywali dwa rzuty rożne pod rząd. Drugi z nich zakończył się odgwizdaniem pozycji spalonej. Celny strzał na bramkę oddał w 31 min . z rzutu wolnego Luśnia. Bramkarz piłkę złapał, ale gdyby był nieco niższy, piłka wpadłaby do bramki. Po raz kolejny łapiemy gospodarzy na spalonym w 35 min. W 36 min. gospodarze mieli pierwszą okazję bramkową w tym meczu, choć bardziej im w tym pomógł przypadek, niż była to zamierzona akcja. Po ich ataku lewą stroną niedaleko naszego pola karnego powstało zamieszanie i któryś z naszych zawodników wybijając piłkę trafił kogoś z grupki zawodników obu drużyn skupionych blisko narożnika pola karnego. Piłka odbiła się w kierunku naszej bramki i spadła pod nogi zawodnika Sokoła. Ten zaś chciał piłkę dobrze przyjąć i strzelić na bramkę, ale w pośpiechu nadepnął na piłkę i się przewrócił, co ułatwiło naszemu bramkarzowi przejęcie piłki. W 37 min. ponownie niewiele nam zabrakło do zdobycia bramki. Bliski tego był Grzegorzewski, który pod bramką gospodarzy znalazł się po naszej akcji i będąc atakowanym przez obrońcę Sokoła, strzelił za siebie górną piłkę. Niewiele brakowało, by przeleciała ona nad bramkarzem i tylko jego wysoki wzrost poparty wyskokiem i zasięgiem ramion pozwolił mu na uchwycenie piłki, co uchroniło jego drużynę po raz trzeci od utraty bramki. W 40 min. musieliśmy dokonać przymusowej zmiany, bo kontuzji doznał Pastuła. W jego miejsce wszedł W. Madej. Gospodarze w 45 min. strzelili z ostrego kąta na naszą bramkę, ale piłka przeszła z dala od słupka. Arbiter doliczył 4 minuty do pierwszej połowy. W drugiej z doliczonych minut Mucha łapie piłkę po zamieszaniu pod naszą bramką. Tuż przed końcem doliczonego czasu gry mieliśmy czwartą okazję na bramkę. Luśnia celnie zagrał piłkę do wbiegającego pomiędzy obrońców P. Madeja, który wyszedł sam na sam z bramkarzem. Nie opanował jednak piłki, obawiając się zderzenia z bramkarzem. Bramkarz zaś obawiał się sprokurowania rzutu karnego i też do piłki nie doszedł, wobec czego piłka uciekła w bok od obu zawodników i było po szansie. Wkrótce sędzia zakończył pierwszą połowę w której więcej przy piłce utrzymywali się gospodarze, ale nie stworzyli sobie żadnej sytuacji bramkowej po akcji, co wyraźnie ich irytowało. Nam ta sztuka udała się czterokrotnie, ale efektu bramkowego nie było.

Bez zmian wyszliśmy na drugą połowę. Jak było do przewidzenia, gospodarze rzucili się do ataku. W 47 min. strzał na naszą bramkę blokuje Święcicki a piłka wychodzi na rzut rożny. Wybita z niego trafiła do Miłka, który posłał ja poza pole karne. Obronną ręką wychodzimy po rzucie wolnym dla Sokoła w 48 min. Tak samo dzieje się po rzucie rożnym dla gospodarzy w 51 min. Utrzymujemy gospodarzy z dala od naszej bramki, przesuwając się formacjami i nie pozwalamy im na skonstruowanie akcji zagrażającej naszej bramce. Ostre wejście jednego z zawodników gospodarzy powoduje, że w 53 min. boisko z powodu urazu musiał opuścić P. Madej, zastąpiony przez Studzińskiego. To nie był koniec naszych nieszczęść. W 57 min. po akcji gospodarzy uderzona niezbyt silnie piłka trafiła w słupek naszej bramki. Do odbitej piłki ruszyli Mucha, Święcicki oraz wprowadzony w drugiej połowie zawodnik gospodarzy. Pierwszy przy niej był Święcicki, ale wybił ją tak, że trafił nogą w nogi zawodnika gospodarzy. Sędzia nakazał grać dalej, ale boczny arbiter zasygnalizował chorągiewką, że był faul w polu karnym. Główny sędzia podbiegł do bocznego i po chwili rozmowy wskazał na "wapno". Zawodnik gospodarzy wykorzystał "jedenastkę" i objęli oni prowadzenie 1-0. Nie strzelili bramki z akcji to złośliwy dla nas los podarował im rzut karny. Nie za bardzo jak mogliśmy odpowiedzieć na straconą bramkę, bo każde wyjście do przodu większą liczbą zawodników narażało nas na utratę kolejnych. Nadal więc kontynuowaliśmy obrany od początku system gry. I znów zawodnicy gospodarzy nie radzili sobie ze skonstruowaniem bramkowych sytuacji. Większość czasu piłka spędzała w środkowej części boiska i dłużej przy niej byli miejscowi, ale nic z tego nie wynikało. W 64 min. Rapior opuścił boisko, zastąpiony przez Półrolniczaka. W 66 min. obok naszej bramki przelatuje piłka po strzale z rzutu wolnego. Szansa dla nas pojawia się w 68 min. , gdy po drugiej żółtej kartce zawodnik gospodarzy musiał opuścić boisko i miejscowi zmuszeni zostali do gry w dziesięciu. Brawurowa akcja M. Wójcika w 73 min. nie kończy się powodzeniem, bo piłka za bardzo mu odskoczyła i przejął ją bramkarz. W 76 min. z rzutu wolnego dośrodkowuje Półrolniczak, lecz obrońcy piłkę wybili spod bramki. Strzał z dystansu Grzegorzewskiego w 76 min. broni golkiper Sokoła. Podobnie udaną interwencją wykazał się Mucha w 77 min. , także po strzale z dystansu. Złośliwy los dał o sobie znać po raz drugi w 78 min. Przed polem karnym Galas - który całkiem dobrze sobie radził do tej pory - wdał się w drybling z napastnikiem gospodarzy(tym samym, który był faulowany przy rzucie karnym), stracił piłkę a zawodnik ze Smolca silnym strzałem z pola karnego nie dał szans na obronę Musze i przegrywaliśmy już 0-2. Próbowaliśmy zdobyć bramkę, ale gospodarze przyjęli podobną taktykę do naszej z pierwszej połowy i ciężko było przejść przez taką zaporę. W 79 min. z dystansu strzela Grzegorzewski, ale nie zaskoczył bramkarza. Korzystając z przerwy, przeprowadzamy zmianę-za Miłka wchodzi Kida, który po długim okresie pauzy spowodowanej kontuzją wrócił do gry. Los wyraźnie sprzyjał gospodarzom, bo w 83 min. zdobyli trzecią bramkę. I też nie po akcji, tylko z przypadku. Wybita przez któregoś z naszych obrońców piłka odbiła się od innego naszego zawodnika (choć wyglądało to tak, że odbiła się od sędziego) i spadła wprost pod nogi tego samego zawodnika, który przyczynił się do podyktowania karnego i strzelił drugą bramkę. Oczywiście skorzystał z tego prezentu i pokonał Muchę z bliskiej odległości. Prawdziwe dziecko szczęścia. Nasi zawodnicy reklamowali, że piłka odbiła się od sędziego, ale widocznie tak nie było, bo arbiter wskazał na środek. Gra została wznowiona i znów nastąpiły piłkarskie szachy w środku boiska. W 85 min. kontuzjowanego Maciejewskiego zmienił Mikłos. O ile gospodarze nie stworzyli już nic groźnego pod naszą bramką (prawdę mówiąc było tak przez cały mecz), to my dwukrotnie im zagroziliśmy. Najpierw w 90 min. z ostrego kąta nad poprzeczką strzelił Mikłos a już w trzeciej doliczonej minucie do drugiej połowy obok bramki, też z ostrego kąta strzelił M. Wójcik po solowej akcji lewą stroną.

Przegrywamy ten pojedynek 0-3, ale nie ma czego się wstydzić. Graliśmy z liderem na jego boisku, co podnosiło skalę wyzwania. Przez długi okres czasu piłkarze przodownika tabeli nie byli w stanie zdobyć bramki, a tym bardziej nie zdobyli jej po akcji swej drużyny. Pierwsza po karnym, który w żargonie piłkarskim określa się jako "wyżebrany". Druga po błędzie naszego obrońcy, trzecia po przypadkowym odbiciu. Z akcji-zero. Czyli nasza taktyka zdała egzamin. O ile w pierwszej połowie mieliśmy klarowne sytuacje bramkowe, o tyle w drugiej ich nie było. Częściowy wpływ na taki stan rzeczy miały kontuzje naszych zawodników. Gdybyśmy wykończyli skutecznie okazje, które stworzyliśmy sobie w pierwszej połowie, wynik byłby zapewne inny. Jest widoczna poprawa w grze, jest walka, ale brak jest wykończenia stwarzanych okazji bramkowych. To drugi mecz z rzędu, w którym nie strzelamy bramki i czwarta porażka. Te serie kiedyś trzeba przerwać, a najlepiej zrobić to w jednym spotkaniu. Tym najbliższym.


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Dziwnym zrządzeniem losu spotkanie jako główny prowadził ten sam sędzia, który był też rozjemcą w ubiegłotygodniowym starciu ze Szczepanowem. Tamto spotkanie mu nie wyszło i można było mniemać, że miał wtedy słabszy dzień. Po dzisiejszym spotkaniu, jeden z naszych zawodników stwierdził, że taka dyspozycja to u tego arbitra norma. To wystarczy za cały komentarz. I nie chodzi wcale o rzut karny ani o żółte kartki dla nas, bo te decyzje słuszne były.


BIG RATTLER

Komentarze


~Gość

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce