Muchobór - Bielany Wr. II 0:2
Relacja
Po zwycięstwie nad Pumą Pietrzykowice do kolejnego meczu rozgrywek przystępowaliśmy w dobrym nastroju. Także tym razem występowaliśmy w roli gospodarzy, podejmując w XIX kolejce niedawnego lidera a obecnie wicelidera czyli Polonię Bielany Wrocławskie. Rywal zdecydowanie z najwyższej półki, który w jesiennym pojedynku rozgromił nas 9-0. Siła ofensywna i rozegranie piłki były w tamtym pojedynku zdecydowanie po stronie Polonii. Zdawaliśmy sobie sprawę, że i teraz goście będą faworytem i porażka w tym starciu nie będzie dla nas zaskoczeniem. Nasz dobry nastrój brał się stąd, że widać było w każdym meczu rozegranym na wiosnę efekty pracy wykonanej na treningach oraz to, że potrafimy nawiązać walkę z rywalami. Zgadza się, nie zawsze daje to pozytywne rezultaty, ale porażki też można ponosić w różnym stylu. A jeśli już mieliśmy przegrać to niech to kosztuje przeciwnika sporo wysiłku i nerwów. My akurat nic nie musieliśmy a rywale i owszem. Ich urządzało tylko zwycięstwo potrzebne w walce o awans do klasy okręgowej. Jaki będzie rezultat końcowy to pokaże boisko (chociaż nie zawsze jest to obiektywny obraz-patrz nasz mecz ze Spartą Miłcz). Od początku spotkania zaatakowali goście i już w 1 min. Widliński obronił strzał zza pola karnego, odbijając piłkę w bok. W 3 min. ponownie został zatrudniony wyłapując wysoką wrzutkę w pole karne. W 6 min. goście wykonywali rzut rożny, lecz po jego rozegraniu nie zagrozili naszej bramce. W 7 min. łapiemy polonistów na spalonym. W 12 min. po rzucie wolnym dla Polonii piłkę spod bramki wybija Serkowski. Trafiła ona pod nogi zawodnika Bielan, który oddał bardzo silny i bardzo niecelny strzał zza pola karnego. Podanie lobem w nasze pole karne w 16 min. przejmuje Widliński. W 18 min. goście oddają z dystansu strzał wysoko nad naszą bramką. Wc 23 min. Kida blokuje centrę a podbitą przez niego piłkę łapie Widliński. Goście marnują w 24 min. szanse na objęcie prowadzenia. Ich zawodnik znalazł się w polu karnym i oddał strzał na bramkę, tyle tylko, ze siły w nim nie było za grosz i Widliński piłkę złapał. W 25 min. Skórczak uderza z dystansu po podaniu Idowskiego, ale piłka mija bramkę. Po odbiorze piłki przez Majera w 29 min. podał on na wolne pole do wbiegającego Staszewskiego a ten uderzył piłkę celując po długim rogu, ale piłka minęła i bramkarza i bramkę. Szkoda tej sytuacji, bo Staszewski miał jeszcze i czas i miejsce by podholować piłkę nieco bliżej, co dałoby całkiem inny efekt. W 30 min. Widliński broni na korner strzał oddany zza pola karnego. W 33 min. piłkę zagraną przez Staszewskiego zgarnia tuż przed Skórczakiem bramkarz Polonii. Goście w 36 min. zaskoczyli nas rozegraniem piłki i wrzucili ja poza naszych obrońców. Doszedł do niej zawodnik Polonii i wyszedł sam na sam z Widlińskim. Kiedy wszyscy spodziewali się strzelenia bramki, piłkarz rywali strzelił z bliska nad poprzeczką, co nas oczywiście ucieszyło zaś w drużynie gości spowodowało wybuch tłumionej irytacji i złości oraz wzajemnych pretensji z powodu niewykorzystanej sytuacji i niemożności strzelenia bramki mimo widocznej przewagi. W 38 min. kolejna akcja gości przeniosła grę pod nasza bramkę. Ale przy linii końcowej Serkowski tak naciskał rywala, że temu piłka po prostu uciekła poza linię końcową, co spowodowało jego nerwową reakcję. Serkowski nie dał się sprowokować, mając satysfakcję z dobrze wykonanej pracy w obronie. W 40 min. Widliński wychodzi z bramki i rzutem pod nogi wygarnia piłkę zawodnikowi Polonii. W 42 min. Ciesiak chciał podawać, ale wyszedł z tego klasyczny centrostrzał, który omal nie zaskoczył bramkarza. Piłka ostatecznie uderzyła w boczna siatkę, ale golkiper gości wystraszony był. W 44 min. goście strzelają z wolnego obok bramki. W ostatniej minucie pierwszej połowy goście dośrodkowali z rzutu wolnego, piłkarz Polonii oddał strzał głową a Widliński zmierzającą pod poprzeczkę piłkę podbił nad poprzeczką i goście zamiast bramki, mieli rzut rożny. Po jego wykonaniu ich zawodnik uderzył piłkę głową, ale to uderzenie było bardzo niecelne. Arbiter zaraz po tym odgwizdał koniec pierwszej połowy i obie drużyny zeszły do szatni. Wynik 0-0 do przerwy brzmiał sensacyjnie. Faktem jest, że w ataku nas praktycznie nie było. Dobrze organizowaliśmy się w obronie a gdy zdarzały się nam błędy, goście ich nie wykorzystywali. Zdawaliśmy sobie też sprawę, że na takiej intensywności nie da się zagrać całego meczu i pojawi się kryzys. Takie są reguły piłkarskiego abecadła. Przetrwanie pierwszej połowy bez straty bramki już było naszym sukcesem. Rywale mieli więcej atutów a my staraliśmy się je ograniczać do minimum. Udało nam się to a frustracja i nerwowe rozmowy zawodników gości prowadzone między sobą w drodze do szatni były dowodem tego, że pierwsza połowa napsuła im sporo krwi i nerwów. Druga połowa koleja rzeczy miała być dla nas trudniejsza. Przeprowadziliśmy jedną zmianę w przerwie-za Skórczaka wyszedł na drugie 45 minut Król. Goście od razu wprowadzili trzech nowych zawodników, czyli tylu, ilu my mieliśmy łącznie na rezerwie (kontuzjowany Lewandowski rezerwowym był tylko raczej z nazwy). Od początku drugiej odsłony dało się zauważyć, że goście zmienili taktykę i sposób organizowania ataków. W pierwszej połowie atakowali głównie bokami, stosując długie podania na flanki. Ten sposób nie dał im powodzenia w postaci bramki, bo zazwyczaj zdążaliśmy z przesunięciem ustawienia i asekuracją a gra na małej przestrzeni z dużą liczbą zawodników przeciwnika zupełnie im nie wychodziła. W drugiej połowie ciężar gry przenieśli w środkowe strefy boiska, co wymuszało na nas zmiany w ustawieniu. Dobrze rozpoczęliśmy tę drugą połowę. W 49 min, M. Wójcik wyrzucał piłkę z autu pod bramkę rywali a tam obrońca wybił ją głową na rzut rożny. Z narożnika boiska wybijał piłkę Majer, bramkarz gości nie opanował piłki i spadła ona za nim, ale na pomoc przyszedł mu obrońca, który piłkę podbił w górę poza pole karne. Dopadł do niej jeszcze Staszewski i nie chcąc strzelać w gąszcz nóg posłał piłkę na bramkę lekkim lobem. Pomysł był dobry, nieco gorzej z wykonaniem, bowiem piłka poszła nad bramką. W 54 mi. M. Wójcik blokuje centrę na rzut rożny a wybitą z niego piłkę łapie Widliński. W 56 min. Grzegorzewski zatrzymuje kontrę Polonii udanym wślizgiem, wybijając piłkę na aut. Niestety, wysiłek włożony w pierwszej połowie zaczynał dawać o sobie znać, bo coraz częściej goście dostawali piłki na wolna przestrzeń. W 58 min. poloniści strzelają z rzutu wolnego w mur, odbitą od niego piłkę przejmują goście, ale na nic więcej nie pozwolili im M. Wójcik i Grzegorzewski naciskając graczy rywali tak, że piłka uciekła im za linię końcową. Nieszczęście spotkało nas w 59 min. Goście zrobili przerzut na nasze lewe skrzydło, gdzie ich zawodnik miał czas, by odegrać piłkę w pole karne, skąd strzałem z bliska inny zawodnik Bielan pokonał Widlińskiego. Trudno kogokolwiek obwiniać o stratę tej bramki. Upływ czasu i sił dał się mocno we znaki, co w konfrontacji z takim rywalem nie uchodzi bezkarnie. Gdyby taka akcja miała miejsce w pierwszej połowie, to z pewnością zdążyłby z interwencją i M. Wójcik na lewej obronie i Grzegorzewski z Serkowskim w środku boiska. Trudno, stało się i przegrywamy 0-1. Ciężko to przełknąć, ale byliśmy na to przygotowani. Za to goście głośno odetchnęli, przeżywając przez prawie godzinę koszmar nieudanych ataków. Oczywiście od razu poszli za ciosem. W 62 min. strzelali z wolnego ponad naszą bramką. W 63 min. zdobyli drugą bramkę. Tym razem ich zawodnik zrobił sobie rajd w poprzek boiska z naszej lewej strony na prawą, doholował piłkę pod pole karne a właściwie jego narożnik a tam jego kolega z drużyny huknął z dystansu po długim rogu w okienko. Bramka wręcz filmowa i żaden bramkarz by tego nie „wyciągnął”. W tym momencie losy pojedynku wydawały się rozstrzygnięte. Nasza przegrana stała się realna, ale jej rozmiary zależały od naszej postawy. Strata dwóch bramek nie oznaczała wywieszenia białej flagiW 67 min. mamy rzut rożny, z którym poradzili sobie obrońcy. W 68 min. Grzegorzewski w polu karnym skutecznie blokuje zawodnika Polonii a piłkę przejmuje Widliński. Po tej akcji przeprowadzamy drugą zmianę: na boisku pojawia się Kaczanowski zmieniając Staszewskiego. W 69 min. bramkarz gości zgarnia piłkę spod nóg Luśni, którego podaniem obsłużył M. Wójcik. Obok naszej bramki przelatuje piłka w 71 min. po strzale z dystansu. W 75 min. po akcji Ciesiaka mamy rzut rożny. Do wybitej przez Majera piłki nie doszedł Król, zablokowany przez dwóch obrońców. W 77 min. kontrę gości blokuje na korner Ciesiak. Chwilę później łapiemy gości na spalonym. W 80 min. po rzucie rożnym goście oddali niecelny strzał zza pola karnego. Na murawie pojawił się Rapior, zmieniając Serkowskiego. W 83 min. Grzegorzewski zagrywał piłkę do Kaczanowskiego, ale ten nie spodziewał się tego i straciliśmy piłkę. Kontrę gości w 85 min. skutecznie blokuje Kaczanowski, wypychając zawodnika Polonii poza linię końcową razem z piłką. Nasz bramkarz w 87 min. skutecznie broni uderzenie z pola karnego. W 88 i w 90 min. łapiemy gości na spalonych. W 90+1 min. Kaczanowski po podaniu Majera omal nie zaskoczył bramkarza gości sprytnym lobem, po którym piłka minęła co prawda słupek, ale gdyby tak zeszła z kursu jakieś 10 cm w lewo, to mielibyśmy bramkę honorową. Końcowym akordem tego spotkania była w 90+2 min. obrona przez Widlińskiego strzału z pola karnego, który po drodze jeszcze zrykoszetował od któregoś z naszych obrońców, co zadania naszemu bramkarzowi na pewno nie ułatwiło. Rozległ się ostatni gwizdek i mecz się zakończył. Przegrywamy z drużyna lepszą, która prowadziła grę. My mogliśmy im przeciwstawić zaangażowanie i ambicję. Zabrakło trochę sił, ale z tym się liczyliśmy. W porównaniu z jesiennym meczem, to był dobry nasz występ, wstydu nie było. Dość powiedzieć, że gdy straciliśmy drugą bramkę w 63 min. to jesienią przegrywaliśmy w tej minucie już 0-7. Brakowało nam trochę kogoś w ataku, kto mógłby przetrzymać piłkę i postraszyć rywali strzałem. W każdym razie to rywale musieli się mocno napocić, by mecz rozstrzygnąć na swoja korzyść. Lekko im na pewno nie było a po meczu cieszyli się ze zwycięstwa, jakby zdobyli już awans. Polegliśmy po walce, ale z honorem. Za nami 4 mecze: z liderem i wiceliderem czyli o maksymalnej skali trudności, drużyną ze środka tabeli, z którą niezasłużenie przegrywamy i ekipą z dołu tabeli, którą ograliśmy. Może wynik punktowy nie jest imponujący po tych starciach, za to satysfakcja z poprawy i jakości gry i z tego, że jak na razie nikt z nami nie miał łatwej przeprawy(nawet Smolec, mimo wygranej 6-0) jest budująca. Ciężko było zrozumieć niektóre decyzje arbitra, kiedy nie odgwizdywał oczywistych fauli, co częściej spotykało naszych graczy. Można też było zapoznać się dwukrotnie z nowym znaczeniem wyrażenia „korzyść z utrzymania się przy piłce”, jakie usankcjonował arbiter główny. Innowacyjność polega na tym, że jeśli jest faulowany nasz zawodnik, ale drugi nasz gracz przejmuje piłkę i też jest faulowany, przez co piłkę tracimy a gra toczy się nadal, to według arbitra jest to korzyść dla naszej drużyny. Ciekawe... O tę właśnie „innowację” toczył słowny spór z arbitrem nasz trener. Nie doczekał się jednak wyjaśnienia. A szkoda. Plus dla bocznego arbitra biegającego po stronie ławki rezerwowych za wskazywanie spalonych. Ten element opanował wręcz perfekcyjnie BROKEN ARM
S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu
- 9. Robert Luśnia
- 17. Maciej Idowski
- 11. Maksymilian Wójcik
-
6. Daniel Staszewski
68' Bartłomiej Kaczanowski
- 3. Wojciech Kida
- 16. Łukasz Grzegorzewski
- 7. Jędrzej Ciesiak
-
15. Mateusz Serkowski
80' Dominik Rapior
- 18. Sebastian Majer
-
10. Maciej Skórczak
46' Maciej Król
- 95. Sebastian Widliński
- 13. Dominik Rapior
- 2. Waldemar Lewandowski
- 8. Wojciech Madej
- 19. Przemysław Madej
- 14. Maciej Król
- 12. Bartłomiej Kaczanowski
-
'23
Maksymilian Wójcik
-
'46
Maciej Skórczak
Maciej Król
-
'60
[-] Jakub Pięta (Bielany Wr. II)
-
'64
[-] Radosław Karasek (Bielany Wr. II)
-
'68
Daniel Staszewski
Bartłomiej Kaczanowski
-
'77
Łukasz Mańturz (Bielany Wr. II)
-
'80
Mateusz Serkowski
Dominik Rapior
Komentarze
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!