WKS Muchobór Wrocław

Muchobór - Lwy 5:2

Relacja

Po ubiegłotygodniowych piłkarskich mękach w Malinie, na własnym boisku mieliśmy się zmierzyć w premierowym pojedynku z Lwami Wrocław. Rywal kompletnie nam nieznany, od niedawna funkcjonujący na piłkarskiej mapie Wrocławia. Dotychczasowe wyniki naszego przeciwnika rewelacyjne nie były, goście zajmowali miejsce w drugiej połówce tabeli z dorobkiem 10 punktów. Biorąc pod uwagę to, jak nam idzie gra z takimi drużynami, to akurat był przeciwnik w sam raz, by sprawić nam problemy i piłkarsko z nim się pomęczyć.

Mecz rozpoczynamy od wysokiego pressingu i daje to od razu efekty. Goście tracą piłkę przed własnym polem karnym i M. Wójcik oddaje silny strzał zza pola karnego, tyle, ze wysoko nad bramką. W 2 min. Studziński odbiera piłkę obrońcy Lwów i zagrywa w pole karne do Staszewskiego. Ten zaś zdołał strzelić, ale obok słupka. I gra się wyrównała z tym, że głównie toczyła się w środku pola gry. W 8 min. goście wyprowadzili kontrę zakończoną dośrodkowaniem, po którym piłka wyszła poza linię końcową. W 11 min. Bartman nie opanował piłki po tym, jak dziwnie odbiła się od murawy i zmieniła tor lotu. Przejął ją zawodnik Lwów i popędził na naszą bramkę. Zdołał oddać strzał z ostrego kąta, ale piłka po skosie przedefiladowała wzdłuż naszej bramki i opuściła plac gry za linią końcową. W 12 min. po naszej akcji Staszewski wdał się w pojedynek z obrońcami gości i jedyne co mógł zrobić to kopnąć piłkę za siebie w kierunku bramki Lwów, gdzie złapał ją bramkarz. W 14 min. zza pola karnego strzelał Luśnia, ale bramkarz i tę piłkę złapał. O wiele więcej działo się pod naszą bramką w 18 min. Powstało tam takie zamieszanie, że aż dziwne jest, że nie straciliśmy bramki. A było całkiem blisko do tego. Sytuację wyjaśnił wykopem piłki poza pole karne któryś z naszych zawodników i można było chwilowo odetchnąć. W 19 min. goście mieli rzut rożny, po którym Kalemba wybił piłkę na aut. Po wznowieniu gry z tegoż autu, goście oddali strzał zza pola karnego nad poprzeczką. W 20 min. przeprowadzamy lewym skrzydłem składną akcję. Piłke otrzymał Luśnia i prawie spod linii bocznej zacentrował ją w pole karne gości. Obrońcy zapewne czekali na ruch bramkarza do piłki, bramkarz zapewne myślał, że obrońcy piłkę przejmą a tymczasem spoza pleców obrońców wyskoczył M, Wójcik i trafiając piłkę nogą, skierował ją do siatki ku zaskoczeniu graczy Lwów. Obejmujemy prowadzenie w tym pojedynku i trzeba spokojnie kontynuować swoją grę, nie zapominając o zabezpieczeniu tyłów. W 24 min. Serkowski mocno strzelił prawie z 40 m(a w zasadzie to w ten sposób przerwał akcję gości), ale piłka nie trafiła do celu, mijając go w sporej odległości. No i oddaliśmy inicjatywę gościom. W 25 min. mają oni rzut wolny, piłka wybita z niego wpadła w nasze pole karne, ale obrońcy sobie z nią poradzili. Kolejny rzut wolny dla przyjezdnych miał miejsce w 26 min. Tym razem interweniował Kalemba, który odbił piłkę na rzut rożny a wybitą z niego piłkę Bartman posłał w aut. W 29 min. Kalemba przechwycił wrzutkę pod naszą bramkę. Goście dopięli swego w 30 min. Strzelili bramkę po typowej akcji, po jakich w tym sezonie tracimy bramki. Komputerowcy napisali by: „kopiuj-wklej”. Wykop do przodu, gdzie znajduje się zawodnik szybciej biegający od innych, na dodatek z odrobiną techniki, pogubieni obrońcy, wyjście na czystą pozycję strzelecką, strzał z pola karnego obok bramkarza i już jest remis. A zarazem wiadomym jest, że możemy właśnie obchodzić jubileusz 10 meczu pod rząd bez czystego konta po stronie strat w tym sezonie. Do zakończenia spotkania było jeszcze sporo czasu, więc trzeba było wziąć się do poprawy wyniku. W 31 min. obok bramki zza pola karnego strzelił Luśnia. W 33 min. na minimalnym spalonym został złapany Studziński. Prowadzenie odzyskujemy w 34 min. za sprawą Luśni, który zaprezentował skrzyżowanie strzału z lobem z odległości ok. 30 metrów. Efekt był taki, że piłka wpadła w okienko bramki gości ku lekkiemu zdziwieniu bramkarza, który zapewne sądził, iż piłka minie bramkę albo nad nią przeleci. A tu taka niespodzianka... Prowadzimy po raz drugi i teraz nie mogliśmy po raz drugi oddać inicjatywy gościom. A oni nie zamierzali się poddawać. W 37 min. mieli rzut wolny, lecz po wybiciu z niego piłki pod naszą bramką faulowany był Kalemba. W 39 min. goście oddali niebezpieczny strzał z naszej prawej strony, po którym piłka wyszła poza linię końcową. Gdyby jednak do piłki doszedł któryś z graczy Lwów, mogłoby być nieciekawie. Okazję na podwyższenie wyniku miał w 42 min. Jankowski, ale nie zdążył oddać skutecznego strzału, na dodatek osaczyli go obrońcy, dołączył do nich bramkarz i cała akcja zakończyła się odgwizdaniem przez arbitra faulu na bramkarzu gości. Jeszcze w 44 min. przed szansą na bramkę stanął M. Wójcik. Na przeszkodzie stanęło jednak złe przyjęcie piłki, która odbiła się naszemu zawodnikowi od nogi i przejęli ją obrońcy gości. Tym samym na przerwę schodziliśmy przy naszym prowadzeniu 2-1. Nie można było powiedzieć, że był to dystans bezpieczny. Ale jakiś był. Gorzej wyglądała nasza gra i to było bardziej denerwujące.

Po przerwie w szatni pozostał A. Różycki, którego zmienił Kida. Znów rozpoczynamy z animuszem. W 48 min. Luśnia strzela zza pola karnego i bramkarz gości odbija piłkę na rzut rożny. Z narożnika piłkę wybijał Luśnia i posłał ją idealnie na głowę Bartmana, który skierował ją do siatki. Bramki jednak nie było, bowiem sędzia dopatrzył się faulu któregoś z naszych zawodników na jednym z obrońców i te przewinienie odgwizdał. W 51 min. Kalemba obronił na rzut rożny strzał z rzutu wolnego. W rewanżu w 52 min. z wolnego strzelał Luśnia, ale iw tym przypadku bramkarz piłkę obronił. Złapał on także piłkę po wrzutce Rapiora w 53 min. Nie pokonał go także w 55 min. Staszewski strzałem z pola karnego. Nie udało nam się pokonać bramkarza gości, za to oni pokonali Kalembę. W 58 min. tracimy piłkę w okolicach środka boiska, goście zrobili „kopiuj-wklej” i cieszyli się z remisu. Mała różnica polegała na tym, że tym razem bramka padła nie po płaskim strzale, ale po półlobie. Ale liczy się efekt a ten bardzo gości cieszył. I znów mogliśmy zacząć naszą ulubioną zabawę w tym sezonie czyli „Gonimy wynik”. Zabawa nawet szybko się zaczęła. W 58 min. bramkarz gości po zamieszaniu przed polem karnym obronił strzał któregoś z naszych zawodników. Do odbitej piłki doskoczył Studziński i chciał się z nią odwrócić w stronę bramki, ale interweniujący bramkarz zahaczył go rękoma za nogi, powodując upadek naszego zawodnika, który niejako przy okazji doznał urazu. A że działo się to w polu karnym, arbiter odgwizdał przewinienie i wskazał na „wapno”. Egzekutorem karnego był Luśnia, który pewnym strzałem pokonał bramkarza i po raz trzeci w tym meczu wychodzimy na prowadzenie. Czy po raz ostatni i ostateczny?To już była zagadka. W 61 min. Studzińskiemu (który ostatecznie pozostał na boisku) arbiter odgwizdał spalonego. W 62 min. na boisku pojawił się Zauściński, który zmienił Rapiora. W 64 min. obok bramki strzelił z pola karnego Staszewski, który przedarł się lewą stroną. Następna nasza zmiana miała miejsce w 66 min. , gdy Grzegorzewski zmienił Serkowskiego. Blisko zdobycia bramki był Bartman w 67 min. , gdy po rzucie rożnym egzekwowanym przez Luśnię uderzył piłkę głową tuż obok słupka. W 73 min. Staszewski nie zrozumiał intencji Luśni, który zagrał mu piłkę w korytarz między obrońcami, zaś Staszewski odbiegł w boczny sektor boiska. W 75 min. bramkarz Lwów przechwycił centrę Luśni z rzutu rożnego. Na boisku pojawił się w 76 min. Baszczij, który zmienił Studzińskiego. Po rzucie wolnym Jankowskiego w 77 min. na spalonym zostaje złapany M. Wójcik. W 80 min. po rzucie wolnym Luśni w polu karnym gości nikomu z naszych zawodników nie udało się w powstałym zamieszaniu wstrzelić piłki do siatki. Ale w 82 min. w tymże polu karnym został podcięty przez obrońcę Luśnia, który akurat zabierał się do minięcia tegoż obrońcy. Arbiter po raz drugi wskazał w tym meczu na „wapno”. Poszkodowany w tym starciu Luśnia podszedł do „jedenastki” i ponownie pokonał bramkarza gości. Było więc 4-2 dla nas a do zakończenia spotkania pozostało niewiele czasu. W 84 min. Luśnia ponownie mógł zdobyć bramkę, ale jego strzał z pola karnego był za słaby i skierowany w środek bramki, gdzie akurat był bramkarz, który piłkę złapał. W 86 min. Kalemba złapał piłkę po dośrodkowaniu gości i rozpoczął kontrę. Nic jednak z niej nie wyszło, bo nie wyszło podanie M. Wójcikowi do Baszczija. Lecz w 89 min. Baszczij zdobył swoją debiutancką bramkę a asystował mu Jankowski, który przed polem karnym wyłuskał piłkę obrońcom. Wydawało się, ze to koniec emocji, ale tak nie było. Arbiter doliczył 3 minuty. Goście przeprowadzili kontrę w 90+1 min. Nieporozumienie naszych obrońców spowodowało to, że zawodnik Lwów lobem skierował piłkę do naszej bramki ponad Kalembą. I goście cieszyli by się ze zdobycia trzeciej bramki, gdyby nie to, że jeden z nich postanowił piłce pomóc i tuż przed linią bramkową wbił ją do siatki. Ale zapomniał o tym, że był na pozycji spalonej i właśnie to odgwizdał arbiter. I bramki słusznie nie uznał a goście mieli sobie w tym momencie dużo do powiedzenia.

Wynik nie uległ już zmianie i kończymy zwycięsko ten pojedynek. Kolejny, w którym sami sobie fundujemy drogę przez mękę. Trzeba też gościom oddać to, że mimo straty 5 bramek to w defensywie jako cały zespół byli dobrze zorganizowani. Dzisiejszym meczem rozpoczęliśmy iście „zawodowy” tydzień w meczowym rytmie niedziela-czwartek-niedziela. I na tym zakończymy rundę jesienną.


S.O.S czyli Słówko O Sędziowaniu

Zdaje się, że to był najbardziej krzyczący arbiter, jaki u nas sędziował.
Ale w paru przypadkach zawodnicy sami się o to prosili. Może to też jest metoda, by nie dopuszczać do ostrej gry?Takiej nie było, za to było sporo walki. Nie wyciągał kartek pochopnie, najpierw były upomnienia a jak nie poskutkowały no to „żółtko” pojawiało się w jego ręce. Co do karnych to osobiście miałem wątpliwości co do pierwszego z nich, ale ze swego miejsca nie widziałem dokładnie, jaki przebieg miała akcja. Arbiter po meczu wyjaśnił mi, dlaczego podyktował tego karnego i na czym polegało przewinienie bramkarza. Drugi karny był bezdyskusyjny, typowa podcinka i to zawsze jest faul. W sumie nie ma na co i za co narzekać. Było dobrze.


Skład:

Kalemba-Rapior(62 min. Zauściński), W. Madej, A. Różycki(46 min. Kida), Bartman-Staszewski, Luśnia, Serkowski(66 min. Grzegorzewski)Jankowski, Studziński(76 min. Baszczij)-M. Wójcik

Bramki:

M. Wójcik (as. Luśnia)
Luśnia x3 (karny x2)
Baszczij (as. Jankowski)

Żółte kartki:

W. Madej


BLUE LIGHTNING

Skład podstawowy:
  • 7. Paweł Jankowski
  • 10. Łukasz Studziński 75' Michał Baszczij
  • 4. Artur Różycki 46' Wojciech Kida
  • 6. Daniel Staszewski
  • 18. Mateusz Serkowski 68' Łukasz Grzegorzewski
  • 8. Wojciech Madej
  • 9. Robert Luśnia
  • 11. Maksymilian Wójcik
  • 13. Dominik Rapior 62' Maciej Zauściński
  • 15. Jarosław Bartman
  • 1. Janusz Kalemba
Rezerwowi:
  • 17. Maciej Zauściński
  • 14. Łukasz Nowotny
  • 3. Wojciech Kida
  • 16. Łukasz Grzegorzewski
  • 12. Michał Baszczij
Przebieg meczu:
  • '21 [-] Maksymilian Wójcik
  • '31 [-] Szymon Klimczuk (Lwy)
  • '35 [-] Robert Luśnia
  • '37 Rafał Hydzik (Lwy)
  • '46 Artur Różycki Wojciech Kida
  • '50 Dominik Rapior
  • '52 Mateusz Zakrzewski (Lwy)
  • '57 [-] Szymon Klimczuk (Lwy)
  • '60 [-] Robert Luśnia
  • '62 Dominik Rapior Maciej Zauściński
  • '68 Mateusz Serkowski Łukasz Grzegorzewski
  • '75 Łukasz Studziński Michał Baszczij
  • '80 Maksymilian Wójcik
  • '81 Bartosz Szot (Lwy)
  • '84 [-] Robert Luśnia
  • '90 [-] Michał Baszczij

Komentarze


~Gość

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
Nie czekaj na innych, napisz!

Poprzedni mecz


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
Plon Gądkowice
MUCH
:
GĄDK

Następny mecz


Brak informacji o następnym meczu

Poprzednia kolejka


20 Kolejka
Wrocław: Klasa A Grupa II
sobota, 15 kwietnia
Prusice
15 kwi 16:00
Skarszyn
Skokowa
15 kwi 16:00
Krzyżanowice
Muchobór
16 kwi 10:00
Gądkowice
Twardogóra
16 kwi 11:00
Krośnice
Milicz
15 kwi 16:00
Kaszowo

Następna kolejka


Brak informacji o następnej kolejce